Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

piątek, 22 lutego 2013

178. Humory i humorki

-To już się robi nudne-westchnął Jacob, spoglądając zmęczonym wzrokiem w stronę szafki z prezerwatywami. No proszę. Nie minął miesiąc a ten już się znudził. Dobrze, że nie miał pojęcia o moich tabletkach inaczej już dawno miałabym przechlapane.
-Nie wiem o czym mówisz-odparłam. Siedzieliśmy przy śniadaniu w naszym domku. Effy bawiła się na dworze z Aveline i Embrym, a Mikeyla włóczyła się po lesie.
-Mam już dość...tego-powiedział stanowczym tonem, odsuwając od siebie pustą szklankę-co się stało? Teraz nie mogę cię nawet tknąć, jeżeli w promieniu 3 metrów nie ma zapasu prezerwatyw.
-Ja po prostu nie chcę znowu być w ciąży.
-Cholera, jak będziesz miała zajść w ciążę, to nawet cały arsenał gumek ci nie pomoże!-warknął
Spojrzałam na niego spode łba.
-Żebyś się nie zdziwił-mruknęłam cicho. Jacob syknął i podniósł się z krzesła.
-Jadę do rezerwatu-rzucił chłodno, zgarnął kluczki ze stołu i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi. Wszystko to stało się w ułamku sekundy. Zamrugałam kilkukrotnie po czym wciągnęłam powietrze do płuc i również wstałam. Wiosna mocno dawała po sobie znać. Trawa na nowo zzieleniała, pojawiły się pierwsze kwiaty, las odżywał, zwierzęta powoli wyłaziły ze swoich nor. Wyjrzałam przez okno na Effy biegającą po trawie. Nikt nie rozpoznałby w niej Effy sprzed kilku miesięcy. Zmieniła się. Wyglądała już na oko na 4-5 letnią dziewczynkę. Jej ciało wydłużyło się i wyszczuplało, włosy urosły, twarz nieco wysmuklała. Nie rozumiałam, czego Jacob mógł więcej chcieć. Miał dwie cudowne córki, oraz dwójkę adoptowanych dzieci. A mimo to od dłuższego czasu zdawał się być coraz to bardziej na coś obrażony, zły i nadąsany. Przez to uprzykrzał mi życie i to bardzo skutecznie. Miałam dość jego humorów i postanowiłam dotrzeć do źródła jego zachowań. Miałam tylko nadzieję, że wszystko się powiedzie.

sobota, 2 lutego 2013

177. Plan

-Nie miałem z tym nic wspólnego-powiedział Jacob gdy tylko przekroczyliśmy próg naszego domu i były to pierwsze skierowane do mnie słowa, które padły z jego ust od wielu godzin. Spojrzałam na niego zmęczona i westchnęłam ciężko.
-Przecież wiem, zresztą nie narzekam. Nie obchodzi mnie to co sobie Emmett myśli. Niech się tylko powstrzymuje i wygłasza swoje opinie tam gdzie nie ma moich dzieci.
Effy znowu została u Cullenów. Jacob najpierw zmarszczył brwi, ale po chwili spojrzal na mnie nieodgadnionym wzrokiem i zbliżył się o krok.
-Aveline nie ma?
-No nie ma-odparłam
-A Dastana?
-Przecież wiesz ze nie.
-Gdzie jest Mikeyla?
-Wyszła.
-Czy to znaczy ze jesteśmy sami?-zamruczał unosząc lekko brwi i zbliżając się o kolejny krok. Spojrzałam na niego i westchnęłam.
-Boże, Jacob. Czemu ty jesteś takim erotomanem?
Zachichotał.
-To twoja wina. Musisz być taka pociągająca?
-No nie zwalaj na mnie. Daj mi się chociaż przygotować.
-Daje ci 5 minut. Czekam w sypialni-powiedział, po czym zniknął na schodach. Ja najszybciej jak to było  i możliwe pobiegłam do łazienki. Zamknąwszy szczelnie drzwi przysiadłam na krawędzi wanny i zacisnęłam dłonie w pięści. Cholera, pięć minut. Pięć minut żeby wymyślić jak wymyślić, sposób na zapobieganie kolejnej, tragicznej w skutkach ciąży. Jacob owszem zgodził się na prezerwatywy, ale to ciągle za mało, ciągle jest wysokie prawdopodobieństwo że ten środek antykoncepcji...no jasne, czemu wcześniej na to nie wpadłam?!
Jak oparzona zerwałam się z miejsca i doskoczyłam do swojej kosmetyczki. Wyrzuciłam z niej wszystkie kosmetyki i w końcu znalazłam to czego szukałam : niewielkie błękitne pudełeczko. Uniosłam pokrywkę i zobaczyłam mnóstwo małych tabletek. O to chodziło. Bez zastanowienia łyknęłam jedną z nich. Wprawdzie nie jestem pewna, jaki skutek mogą one nieść dla mnie, jako w połowie wampirzycy i jest wysokie prawdopodobnieństwo, że nie zadziała. Trzeba jednak spróbować.