-Czego Seth od ciebie chciał?-zapytałam, gdy siedzieliśmy już w samochodzie w drodze powrotnej do domu. Effy spała na tylnym siedzeniu, zmęczona po całym dniu wrażeń. Nie musiałam nawet zerkać na Jacoba, żeby zobaczyć, że jest nerwowy.
-Dlaczego pytasz?-mruknął podejrzliwie. Zdawało mi się, że razem z Samem pochłonęli kilka litrów alkoholu, a on ciągle trzymał formę. To pewnie kwestia wilkołaczych genów. No i pokaźnych rozmiarów. Przy wsiadaniu do samochodu nawet nie zadrżał, chociaż widziałam, że przychodziło mu to z lekkim trudem.
-Tak po prostu, zauważyłam, że posyłacie sobie porozumiewawcze spojrzenia.
Jake wyraźnie się rozluźnil.
-Ach to...nic takiego. Po prostu...mamy do obgadania kilka spraw sfory. Nic specjalnego.
Kiwnełam lekko głową, zastanawiając się, nad czym może debatować grupa wilkołaków. Może w grę znowu wchodziły jakieś obce wampiry?
Wieczór w La Push tak mnie wykończył, że gdy tylko przekroczyliśmy próg domu, od razu położyłam Effy do łóżeczka, umyłam się i przebrawszy się w piżdżamę, owinęłam się kołdrą, odliczając od 100 do 0, żeby łatwiej zasnąć. Dochodziłam już do 70, kiedy z rytmu wytrącił mnie jakiś szmer. Uchyliłam jedno oko i zobaczyłam Jake'a, który właśnie zamykał za sobą drzwi sypialni. Z przyzwoitości zostawił na sobie bieliznę. Miał też skarpetkę na jednej stopie, ale to już chyba kwestia przypadku.
Przez kilka długich sekund Jacob stał w nogach łóżka, uważnie mi się przyglądając Zaraz potem mruknął niezrozumiale coś co brzmiało jak "I tak nie jest w formie", a już po chwili poczułam buchające od niego gorąco, kiedy niezgrabnie wsunął się pod kołdrę i delikatnie objął mnie ramieniem, jednocześnie rozgrzewając moje plecy swoim torsem. Nie minęło kolejne pół minuty, a już usłyszałam, że jego miarowy oddech powoli przeistacza się w ciche chrapanie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zaczęłam odliczanie od początku.
Kiwnełam lekko głową, zastanawiając się, nad czym może debatować grupa wilkołaków. Może w grę znowu wchodziły jakieś obce wampiry?
Wieczór w La Push tak mnie wykończył, że gdy tylko przekroczyliśmy próg domu, od razu położyłam Effy do łóżeczka, umyłam się i przebrawszy się w piżdżamę, owinęłam się kołdrą, odliczając od 100 do 0, żeby łatwiej zasnąć. Dochodziłam już do 70, kiedy z rytmu wytrącił mnie jakiś szmer. Uchyliłam jedno oko i zobaczyłam Jake'a, który właśnie zamykał za sobą drzwi sypialni. Z przyzwoitości zostawił na sobie bieliznę. Miał też skarpetkę na jednej stopie, ale to już chyba kwestia przypadku.
Przez kilka długich sekund Jacob stał w nogach łóżka, uważnie mi się przyglądając Zaraz potem mruknął niezrozumiale coś co brzmiało jak "I tak nie jest w formie", a już po chwili poczułam buchające od niego gorąco, kiedy niezgrabnie wsunął się pod kołdrę i delikatnie objął mnie ramieniem, jednocześnie rozgrzewając moje plecy swoim torsem. Nie minęło kolejne pół minuty, a już usłyszałam, że jego miarowy oddech powoli przeistacza się w ciche chrapanie. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zaczęłam odliczanie od początku.