Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

wtorek, 17 września 2013

191. Ugoda

-W takim razie przykro, że będziemy musieli pokrzyżować wasze plany-westchnęłam i pochyliłam się lekko do przodu. Quentin zaśmiał się lekko. W tym momencie gałęzie drzew lekko się zatrzęsły i na plan wsunęły dwie kolejne postacie. Ciężko było o dwie tak kontrastujące wyglądem osoby, niemal opadła mi szczęka. Pierwsza pojawiła się wysoka kobieta rodem z jakiegoś filmu fantasy - miała skórę koloru jagody i włosy, włosy miała ciemne splątane w długie, zaczesane do tyłu warkoczyki. Była przy tym zupełnie naga, wyłączając skromny, lekko widoczny kostium opinający jej silne ciało. Drugą osobą była średniego wzrostu drobna blondynka, o wręcz platynowych włosach i błękitnych oczach i delikatnych słowiańskich rysach. Ubrana była w luźne arabskie spodnie i chusty.
-"Pokrzyżować plany?" Jak? Spójrz, was jest dwoje, a nas pięcioro. Nie macie żadnych szans.
-Nie liczy się ilość, a jakość-tym razem to ja się uśmiechnęłam. Blaise rzucił chłodne spojrzenie w kierunku blondynki. Dziewczyna najpierw zachłysnęła się głośno powietrzem, jej źrenice zmniejszyły się a twarz zastygła w wyrazie bólu i przerażenia. Wydała z siebie głośny wrzask i padła na ziemię drżąc i wykrzykując słowa w obcym języku. Pozostali odskoczyli od niej jak oparzeni nawet nie próbując jej pomóc.
-Wystarczy-usłyszałam cichy, spokojny głos gdzieś za sobą i blada dłoń opadła na ramię Blaise'a. Chłopak zamknął oczy i skrzywił się. Nagle z każdej strony na polanę zaczęły wkraczać postacie z poszczególnych patrolów. Carlise zdjął dłoń z Blaise'a po czym zbliżył się nieco do grupy intruzów. Kątem oka dostrzegłam Jacoba stojącego kilka metrów ode mnie. Miał ściągnięte brwi i wpatrywał się w Tirano z dostrzegalną złością.
-Wybaczcie nam nieco chłodne powitanie-zaczął Carlisle-od jakiegoś czasu się za wami uganiamy. Pozwólcie że się przedstawię, nazywam się Carlisle Cullen, to jest moja żona Esme, nasze dzieci Alice, Jasper, Emmet i Rosalie oraz Edward i jego żona Bella. Mieliście już okazje poznać ich córke Renesmee. Reszta obecnych tutaj to również nasza rodzina, znajomi i przyjazne nam wilki.
-Quentin, Glen, Vitalo, Carter i Svetlana. Jesteśmy tutaj z polecenia klanu Volturi. Mamy odnaleźć i zlikwidować wampirze dziecko, które przebywa na waszym terytorium.
-Pozwólcie że zaproszę was do naszego domu, a wtedy opowiecie nam o wszystkim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz