Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

piątek, 4 października 2013

194. Tak wygląda bezdenna rozpacz

   Nie jestem pewna co dzieje się potem. Widzę ludzi biegających wkoło mnie. Słyszę ich głosy. Czuję dotyk. Nagle znajduję się w starym pokoju Edwarda u Cullenów. Nie wiem co się stało, ale obok na podłodze widzę roztrzaskaną lampę, kanapa na której siedzę jest poszarpana a płyty połamane i obrócone w drobny proch. Mam świadomość, że w pokoju obok Carlisle walczy o życie Lily, które i tak jest już przesądzone, a piętro niżej siedzą wszyscy jej przyjaciele i rodzina, chociaż tak naprawdę wolałabym o tym nie myśleć. Podchodzę do drzwi i próbuje je otworzyć, ale nie współpracują, najwyraźniej ktoś zamknął je od zewnątrz. Dostrzegam postać w kącie pokoju. To Dastan. Siedzi skulony, szepcząc pod nosem i trzymając się za głowę. Niewiele myśląc siadam obok niego na podłodze. Nie mam pojęcia jak długo tak siedzimy, może 5 minut, może cały dzień. W końcu drzwi otwierają się i staje w nich Alice. Oczy ma wilgotne, drżą jej dłonie.
-P r z y k r o   m i.-szepcze tylko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz