Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

piątek, 3 maja 2013

182. Ryzykantka

   Nie rozumiałam nic a mimo wszystko z każdą kolejną chwilą, coraz mniej. Z niemym przerażeniem wpatrywałam się, jak Clementine Gerdieu wdziera się w moje życie. A najgorsze było chyba to, że nikt oprócz mnie nie widział w tym nic złego. Minęło ledwie kilka dni, a ona już owinęła sobie chyba wszystkich moich bliskich wokół palca. Najbardziej bolało mnie to, że nawet Jacob ochoczo przystawał na jej nieczyste gierki i pozwalał jej siebie podrywać. Teraz tam gdzie Clementine tam i my. Na dodatek, Blondie zarzuciła, że nasza dieta to bzdura i razem z Mikeylą udawały się na wspólne polowania, a na dodatek, pozwalała jej palić to paskudztwo w najlepsze. Krótko mówiąc, wszystkie nasze starania szły na marne.
   Dziś rano, ktoś rzucił pomysł wyjazdu do La Push. Tak więc już po południu ja, Aveline, Leah, Embry, Noah, Mikeyla, Clementine, Embry, Emily oraz pozostałe wilkołaki wybraliśmy się na plażę. Było niesamowicie ciepło, mimo, że słońce nie grzało wcale tak mocno, więc dziewczyny mogły spokojnie siedziec, bez obaw że zaczną nagle świecić.
   Rozsiedliśmy się na plaży i pogrążyliśmy się w rozmowach. Było bardzo miło. Dzieci biegały i śmiały się, wszystkie kobiety były ubrane w stroje kąpielowe, natomiast faceci, których liczba zdecydowanie przeważała byli ubrani w bokserki do pływania. Już na początku wyjazdu zauważyłam niechętnie, że Clementine usiadła obok Jacoba i cały czas go zagadywała. Ubrała się w krwistoczerwone bikini, które niesamowicie eksponowało jej imponujących rozmiarów biust i duże, jędrne pośladki. Wilkołaki śliniły się na sam widok. Coś mi nie pasowało, bo przecież jakiś czas temu, tak się nimi brzydziła, a teraz jakby nigdy nic pozwalała im rzucać na siebie głodne spojrzenia.
-Może pójdziemy popływać co?-rzuciła z uśmiechem blondynka. Wszyscy ochoczo przytaknęli i pobiegli do wody, ja i Emily zostałyśmy na lądzie przyglądając się pląsom  dzieci.
-Nawet Leah się dobrze bawi-mruknęłam
-Cóż, Clementine nawet z nią potrafi się dogadać.
-Ty też?-jęknęłam
-Co ja też?-spytała zdziwiona
-Też ją lubisz.
-Uważam, że jest miła, ale nie podoba mi się jej zachowanie. Sam już 3 razy w przeciągu ostatniej godziny zawiązywał jej górę od bikini.
-Czyli ty też to widzisz?-odetchnęłam-mi się wydaje, że to co widzimy, to tylko maska. Czekam tylko, aż pokaże swoje prawdziwe oblicze.
Zerknęłam w stronę wody. Quil właśnie pomógł Clementine zejść z własnych pleców, po czym ona ochoczo podbiegła do Jacoba. Nim chłopak zdążył się zorientować, wskoczyla na niego, oplatając nogami jego plecy a rękami szyję. Widziałam jak on odruchowo chwyta okolice jej pośladków, ciągle z wyrazem zdziwienia na twarzy, mając przed oczami górę od jej kostiumu. Warknęłam cicho.
-Podziwiam cię-westchnęła Emily-Gdyby ta blondyna kręciła sie tak wokół mojego Sama, już dawno dałabym mu i jej popalić.
-Nie masz się czego bać. Sam cię kocha, nie pozwoliłby jej na to.
-Przecież Jacobowi też na tobie zależy. Coś się dzieje?
-Mamy kilka problemów-wyznałam zrezygnowana-jemu bardzo zależy na dziecku, a ja nie chce tego co już tyle razy przechodziłam.
-Rozumiem cię, ale wiadomo, że nic nie trwa wiecznie, może teraz nie będziecie mieli takich nieprzyjemności co poprzednim razem.
-Nie chcę ryzykować.
-Już ryzykujesz-szepnęła Emily. Clementine umiejętnie przewróciła Jacoba. Oboje padli na brzeg morza - on leżąc płasko na plecach wciąż trzymając ręce na jej biodrach, a ona siedząc okrakiem na nim. Dziewczyna odgarnęła włosy z jego czoła i pochyliła się składając na jego ustach pocałunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz