Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

niedziela, 5 maja 2013

183. Przeprosiny

   Wieczorem mała Effy zasnęła wyjątkowo szybko. Mikeyla i Clementine wyszły na polowanie ,gdyż "Udawanie, że śpią w nocy, jest poniżej ich godności". Aveline została na noc u Embry'ego. Zeszłam na dół do salonu i usiadłam przed telewizorem monotonnie skacząc pilotem między kanałami. Po chwili wszedł Jacob. Spojrzał na mnie niepewnie i usiadł w fotelu, wciąż bacznie mi się przyglądając.
-Wszystko dobrze?-zapytał powoli
-Mhm-mruknęłam nie odrywając wzroku od telewizora
-Dobra, o co chodzi?
-Czemu ma o coś chodzić?
-Od kilku dobrych godzin się do mnie nie odezwałaś.
-Przecież ciągle się odzywam.
-Jasne. Powiesz mi o co do cholery chodzi? Jesteś moją żoną i chyba mam prawo wiedzieć.
-Równie dobrze mogę powiedzieć, że jesteś moim mężem i mam prawo wiedzieć, jak to się dzieje, że rano wychodzisz bez słowa na kilka godzin, a po południu na moich oczach całujesz się z inną-warknęłam
Jacob zamilkł.
-Przecież to nie ja ją całowałem! Tylko ona mnie. I to nie było nic wielkiego, tylko buziak w policzek.
-O no tak jasne, przecież każdy normalny facet, obściskuje się z innymi laskami na oczach swojej dziewczyny.
-Renesmee! Wymagasz ode mnie, a sama nie chcesz dawać nic w zamian!
-Przepraszam, nie wiedziałam, że wierność to dla ciebie za dużo do wymagania!
-Kurwa, przestań odstawiać scenki zazdrości. Przecież wiesz, że cię kocham, a to na plaży to nie była moja wina. Nigdy bym cię nie zdradził, nawet jakbym chciał to nie mogę. Wpojenie zapomniałaś?
-Nie przeklinaj, Effy jest na górze-mruknęłam
-No sorry mała, ale nie mogę słuchać, jak oskarżasz mnie o takie coś. Zresztą ona jest wampirem. Nie jestem aż taki szalony, żeby z własnej woli całować się z kimś kto pachnie tak samo jak ta wasza Blond dzikuska.
-Rose Jacob, ona ma na imię Rose.
-Mniejsza z tym. Sama widzisz. Nie masz się czego obawiać, nigdzie się stąd nie ruszam-rozłożył ręce. Przysunęłam się do niego i wpadłam mu w objęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz