Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

poniedziałek, 23 listopada 2015

202. Bursztynowa whiskey

Sam napełnił szklankę Jacoba bursztynową whiskey (zdziwiła mnie ta ekstrawagancja z ich strony, zazwyczaj woleli pić piwo) i spojrzał na mnie pytająco.
-Może innym razem, ktoś musi dowlec Jake'a do domu-odparłam tylko. Sam roześmiał się, a Jacob zrobił urażoną minę i w tym samym czasie do pomieszczenia weszła Emily kładąc na stole przed nami kolejne potrawy. 
-Te dzieciaki chyba nigdy się nie męczą- westchnęła i jakby na potwierdzenie jej słów, z sąsiedniego pokoju dobiegło nas kilka krzyków.
-To fakt. Przerabiamy to już 3 raz i za każdym razem jest tak samo-wywrócilam oczyma
-DOPIERO trzeci raz, chcialaś powiedzieć-Jake puścił mi perskie oko. Emily zachichotała.
-Ach te nasze wilkołaki, chyba nigdy nie jest im mało - spojrzała z czułością na swojego męża, a on złapał swobodny kosmyk jej ciemnych włosów i założył za ucho - no i tym razem Sam postawił na swoim.
Zamrugałam kilka razy, intensywnie trawiąc ostatnie zdanie, ale Jacob wykazał się lepszym refleksem. Wydał z siebie radosny okrzyk i klepnął kumpla w plecy.
-Wow! To świetna nowina, gratuluję!-zawołał-który to miesiąc?
-Czwarty-powiedziała z dumą Emily i rzeczywiście, gdy dłużej się przyjrzałam zobaczyłam pod warstwą ubrań lekko zaokrąglony brzuch.
-Nic wcześniej nie mówiliśmy, bo nie wiedzieliśmy czy to pewne-dodał Sam z szerokim uśmiechem na twarzy-zresztą sami dowiedzielśmy się kilka tygodni temu.
-Gratuluję-powiedziałam, gdy wreszcie udało mi się wyjść z osłupienia-zaskoczyliście nas.
-Żałuj, że nie widziałaś miny Sam'a jak mu powiedziałam-zachichotała dziewczyna-myślałam, że zemdleje z radości!
-Macie jakieś podejrzenia co do płci?-zapytał Jake, którego ta nowina najwyraźniej podekscytowała znaczenie bardziej niż mnie.
-Sam myśli, że to chłopiec, a ja, że dziewczynka-powiedziała-na wszelki wypadek myślimy nad imionami dla obu płci. Mamy jeszcze trochę rzeczy po Noah i Zuri, więc z tym raczej problemu nie będzie.
-Wolimy, żeby płeć do końca została niespodzianką-dodał jej mąż i chyba chciał dodać coś jeszcze, ale w tym samym momencie, usłyszeliśmy szelest na dworze i do środka wpadł Seth. Nie widziałam go już jakiegoś czasu, więc nie zdziwiło mnie, że jego wygląd uległ kilku zmianom. Chyba urósł centymetr czy dwa i nabrał nieco muskulatury. Kątem oka zauważyłam, że Jacob napina mięśnie i zaciska szczęki. Gość pośpiesznie poprawił swoje rozczochrane włosy i uśmiechnął się niepewnie.
-Heeh, no cześć-wydukał-szukam Quila, słyszałem, że wpadacie, więc pomyślałem, że może przyszedł tu z Claire, żeby pobawiła się z...z dziećmi.
-Nie, niestety ich nie ma-odparła Emily-może sprawdź u Embry'ego.
-Embry jest z Aveline-powiedziałam automatycznie, jak tylko dotarła do mnie wypowiedź poprzedniczki.
-Ach, no tak zakochańce-uśmiechnęła się-no to może są u rodziców małej, albo Billy'ego. W każdym bądź razie tutaj ich nie ma, jak chcesz możesz iść sprawdzić-zaśmiała się
Seth przez krótką chwilę sprawiał wrażenie jakby poważnie rozważał propozycję, ale w końcu po prostu kiwnął głową i westchnął krótko.
-No nic, pójdę się porozglądać. Omiótł wzrokiem pomiezczenie na dłuższą chwilę zatrzymując spojrzenie na swoich wilczych braciach, po czym wyszedł, a w sąsiednim pokoju rozległ się głośny śmiech,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz