Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

czwartek, 25 października 2012

141. Ogromne zwarcie

Podniosłam się z kanapy. On zrobił to samo.
-Ty z TEGO pobierasz wyłącznie przyjemność, a to ja przez cały czas musze cierpieć.
-Ok, niech ci będzie. Dzisiaj ci odpuszczę. Zadowolona?
-Nie.
-To co jeszcze?
-Nie chce ,żeby jak na razie ktokolwiek z twojej sfory widywał Effy.
-Co?
-Po prostu nie chcę tego samego co było z Aveline. Nie oddam mojej córki tym wilkom.
-Nie zapominaj ,że twój mąż też jest TYM WILKIEM.
-I zachowujesz się tak jak oni wszyscy. Myślisz tylko o jednym. Jak zwierze.
-To teraz dla ciebie jestem już tylko zwierzęciem, służącym do...
-Żebyś wiedział. Nie wierzę, żebyś wytrzymał całą moją ciążę, bez żadnych stosunków.
-Sugerujesz, że cię zdradziłem? A skąd ja mam mieć pewność co ty robiłaś sama przez kilka miesięcy z trzema dorosłymi mężczyznami!
-Domyśl się! To że ty posuwasz wszystko co się da nie znaczy, że ja też jestem taka jak ty!
-To może mam się również domyślić czyją córką naprawdę jest Epheryn?
-Słucham?
-O, a może Aveline również nie jest moja.
-Ty kretynie, przecież ona jest wilkiem!
-Mało jest w rezerwacie wilkołaków?
Moja otwarta dłoń z głośnym trzaskiem uderzyła w jego policzek. Na jego policzku powstała blada czerwonawa pręga.
-Jak śmiesz-wycedziłam
Spojrzał na mnie bezlitosnym kamiennym wzrokiem.
-A co może jeszcze o czymś nie mam pojęcia?
-Przestań! Ty to niby co?!
To nie był Jacob którego znałam. To nie był Jacob którego kochałam, tylko jakaś straszna kreatura. Ani zapach alkoholu z jego ust, ani mocne zdenerwowanie nie były w stanie wyjaśnić tego co powiedział. Pobiegłam po schodach na górę, wpadłam do sypialni Effy, zatrzasnęłam drzwi. Maleństwo na szczęście wciąż spało. Wyjęłam je z łóżeczka, otuliłam kocykiem i razem z nim na rękach zbiegłam po schodach na dół. Bez zbędnych procesów wybiegłam na dwór i trzasnęłam drzwiami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz