Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

sobota, 26 listopada 2011

9. Wojna dwóch serc.

  Obudziłam się o świcie. O moje uszy obijał się szum fal, a pod swoim nagim ciałem czułam miękki piasek. Otworzyłam oczy. Jacob siedział zamyślony na piasku koło mnie i wpatrywał się w ocean. Ubrany był w swoje jeansowe rybaczki. Usiadłam na piasku i podciągnęłam nogi pod brodę.
-Jake-szepnęłam. Chłopak na początku nie zareagował, a potem obrócił głowę w moją stronę i spojrzał mi w oczy. Malował się w nich ból i gniew.
-Przepraszam-powiedziałam cicho. Jacob ponownie skierował głowę w stronę horyzontu
-Nie masz za co.
-Jacob ,widzę ,że coś nie tak-to nie było pytanie ,tylko stwierdzenie faktu
-Nienawidzę się za to co ci zrobiłem-powiedział
-O co chodzi? Przecież nic się nie stało!
Rzucił mi ostre i zarazem smutne spojrzenie.
-Nic się nie stało? Renesmee, czy ty nic nie rozumiesz? Nie widzisz co ja ci zrobiłem?-zmierzył mnie smutnym spojrzeniem i ukrył twarz między kolanami- Tak cię skrzywdziłem-szepnął
-Jake, przecież to wszystko tylko i wyłącznie moja wina i wszystkie ewentualne konsekwencje muszę ponieść ja. To ja cię uwiodłam i wykorzystałam twoją słabość do mnie. Wiem, powinnam czuć do siebie wstręt i obrzydzenie, ale nie potrafię! Nie żałuję ,ani chwili z tego co się wydarzyło tej nocy.
-Jak ja teraz spojrzę Edwardowi i Belli w oczy?-szepnął jakby sam do siebie
-Nikt się o tym nie dowie, a nawet jeśli to sami nie byli lepsi. Proszę nie obwiniaj się o nic, bo tego nie zniosę.
-Dobrze, ale wiedz ,że nigdy sobie tego nie wybaczę-spojrzał na mnie-ubierz się proszę ,bo doprowadzasz mnie szału.
Uśmiechnęłam się lekko, po czym wciągnęłam na siebie bieliznę i matową sukienkę. Przeszliśmy przez plażę w milczeniu i w tej samej męczącej ciszy wracaliśmy do domu.
-Nie no ja już tak nie mogę-wrzasnęłam w pewnym momencie, aż Jacob podskoczył i spojrzał przerażony w moją stronę-nie mogę patrzeć jak tak cierpisz! Powiedz mi szczerze, że żałujesz tej nocy i tego, że ze mną jesteś.
-Kochanie czemu tak myślisz? Oczywiście ,że nie żałuję, ani tego ,że z tobą jestem, ani tej nocy. Po prostu czuję się winny za to ....za...
-Za to ,że nie jestem dziewicą?-wypaliłam, a on kiwnął głową milcząc-A ja niby nie mam być winna za utratę twojej cnoty?
Mimowolnie się uśmiechnął.
-Cnota...co za urocze słowo. U mnie to co innego. Ja już nie jestem taki młody.
-Masz 20 lat.
-A ty 4.
-Cicho bądź-mruknęłam
-Nie ma mowy-odparł wesoło. Cmoknęłam go w policzek, a on odpowiedział mi czułym objęciem-No dobra, pomyślę nad tym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz