Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

czwartek, 13 września 2012

122. Dar o którym trudno marzyć

-Vladimirze?-spytałam. Minęły już cztery dni. Wykwaterowaliśmy się z drewnianego domku i ruszyliśmy dalej na południe. Teraz zmierzaliśmy w stronę morskiej granicy. Byliśmy już stosunkowo nie daleko. Powinniśmy zacząć myśleć o kolejnym dłuższym schronieniu już gdzieś za granicą ale jak na razie ja mogłam myśleć tylko o polowaniu. Głód męczył mnie niezmiernie.
-Hmm?-mruknął wampir, spoglądając na mnie szkarłatnymi ślipiami.
-Powiesz mi wreszcie o co chodzi z tą mocą Blaise'a?
Westchnął.
-Blaise potrafi wywoływać ból fizyczny oraz psychiczny. Ujawnia swojej ofierze jej największe koszmary i obawy w postaci bardo realistycznych wizji. Jest to coś w rodzaju omamów. Czują zapachy, słyszą dźwięki. Zwykle nie mija pięć minut, a ona sama zaczyna błagać o śmierć-uśmiechnął się szeroko, a mnie przeszły dreszcze.
-On chyba mnie nie lubi.
-Po prostu ci nie ufa-powiedział cicho-Renesmee, on jest dzikim wampirem. Po przemianie obudził się w paryskim rynsztoku i w ogóle nie wiedział co się z nim stało. Musiał poradzić sobie sam. Wytrenował z siebie maszynę do zabijania. Chodziło tylko o to ,żeby zaspokoić głód. Poczekaj trochę, minie więcej czasu, przyzwyczai się do twojego towarzystwa i się do ciebie przekona.
-Myślisz?
-Jestem pewien?
-Vladimir'ze czas na polowanie-zawołał Stefan.
-Racja-przyznał mój rozmówca, Zboczyliśmy nieco z drogi. Już po 2 minutach na horyzoncie pojawiła się maleńka wioska.
-Nie ma tu nic lepszego?-zapytał kwaśno Blaise
-Niestety, jedyny zamieszkały teren w promieniu dobrych 100 km, a my nie mamy czasu na wybrzydzanie-powiedział Vladimir-Musimy teraz kogoś znaleźć. Tylko ,żeby nikt nas nie widział. Poczekajmy, aż się ściemni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz