Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

środa, 26 września 2012

132. Dylematy

-Mikeyla, masz dokładnie pół minuty na to, żeby wyrzucić tego papierosa!-zawołał Jacob, gdy zbliżyliśmy się nieco w stronę domu. Usłyszeliśmy cichy szelest za domem i po chwili ujrzeliśmy Mikeyla'e która wysunęła się zza niego z niezbyt zadowoloną miną.
-Mógłbyś przestać mnie kontrolować-mruknęła
-Nie ma szans.
-Nie interesuje mnie to co myślisz. A teraz wychodzę.
-Gdzie?
-Umówiłam się.
-Z kim?-wtrąciłam się.
Zmierzyła mnie wzrokiem.
-Z chłopakami.
Uniosłam brwi i założyłam ręce na piersi.
-Z chłopakami? Ty jesteś jeszcze dzieckiem, a już palisz i spotykasz się z takim towarzystwem?
-Co? Z JAKIM towarzystwem?
-Z tymi szczeniakami z rezerwatu! Twoje rodzeństwo jakoś potrafi wkręcić się w dobre towarzystwo...
-Nudne towarzystwo...
-I potrafi odpowiednio się zachować...
-Pragnę przypomnieć, że to ja nie pamiętam ani odrobiny ze swojego poprzedniego życia. Nie wiem czy miałam rodzeństwo, rodziców. Nie znam swojego pochodzenia. Od przemiany miałam tylko JEGO. A potem na moich oczach ktoś przetrącił mu kark po niezwykle nieuczciwym procesie, moja tak zwana siostra mnie nienawidzi, nawet nie raczy zadzwonić czy wysłać maila. Chcę zatrzymać choć trochę swojej osobowości a wy próbujecie mi tego zakazać.
-Mikeyla...
-Do zobaczenia.
Uśmiechnęła się kwaśno, odwróciła się na pięcie i odeszła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz