Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

środa, 19 września 2012

128. Tyle czasu

-Renesmee?
-Nessie?
-Co tacy zdziwieni?-mruknęłam. Otworzyłam oczy i zorientowałam się, że leżę na kanapie w domu Carlisle'a,  a wokół mnie ludzie których kochałam : Carlisle, Edward, Bella, Rose, Alice, Embry. Brakowało tylko...
-Gdzie jest Jacob?
-Dzięki Bogu, Renesmee-odetchnął Edward z ulgą-jak się czujesz? Dastan, Jasper, Aveline, Esme i Emmett są przy Lily, na górze.
-Genialnie.
-Na pewno?
-Nie.
Spojrzeli na mnie zdziwieni. Otworzyłam usta, żeby im wyjaśnić, ale ból wygiął mnie do tyłu. Skrzywiłam się.
-Jacob-wycedziłam przez zaciśnięte zęby, żeby nie krzyknąć. 
-Nie Nessie, Carlisle musi cię przebadać-powiedziała Rose stanowczo
Spojrzałam na nią wilkiem.
-Szybko-mruknęłam
-Połóż się-polecił Cullen
Wysłuchałam jego prośby i położyłam się na sofie.
-Gdzie Vladimir, Stefan i Blaise?-zapytałam
-Wyszli na polowanie-oznajmiła sucho Alice-wrócą za kilka godzin. Musieli biec aż za Seattle.
Carlisle przystąpił do badania.
-Hmm...cóż-powiedział po chwili-ciąża w średnim stadium zaawansowania. Porodu można się spodziewać za mniej-więcej dziesięć dni. Czyli wcześniej niż u Lily. Ona ma jeszcze z drugie tyle. 
Coś głośno huknęło na górze.
-Edwardzie, Rose, Embry idźcie sprawdzić co się tam dzieje. Alice, Bella potrzebuję trochę leków z apteki w Olimpii. Listę znajdziecie na stole w kuchni-powiedział Carlisle, a wszyscy go posłuchali.
-Carlisle!-zawołał ktoś z piętra. Rozpoznałam głos Dastana, nieco zmieniony.
-Już idę-odkrzyknął doktor, po czym zwrócił się do mnie-wybacz na chwilę cię zostawię. Jakby coś się działo, zawołaj. Ktoś powinien zaraz do ciebie zejść.
I zniknął mi z oczu. Usiadłam prosto i westchnęłam głęboko. Drzwi do salonu otworzyły się i stanął w nich Jacob. Omiótł oczyma pokój, a jego wzrok zatrzymał się na mnie. 
-Renesmee!-powiedział, a jego głos sprawił, że moje serce zaczęło bić szybciej.
-Jake!-pisnęłam
Jacob podbiegł do mnie i przytulił mnie mocno do swojej piersi. 
-Myślałem ,że już nigdy cię nie zobaczę-szepnął-to były najgorsze kilka tygodni mojego życia.
-Kocham cię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz