Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

wtorek, 18 września 2012

127. Trzask za trzaskiem

   Zakręciło mi się w głowie. Oparłam się o drzewo. Alice spojrzała na mnie niepewnie i przytrzymała mnie bym nie upadła.
-Nessie?
Nabrałam powietrza.
-Coś się stało?-spytał Stefan
-Chyba jej słabo-wyjaśniła Alice-Renesmee wszystko dobrze?
-Źle się czuję-powiedziałam
-Musimy szybko wracać do domu-zarządziła stanowczo Alice-Carlisle musi się tobą zająć i to JUŻ!
-Vladimir! Blaise! Ruszamy! Alice, pomóc ci z nią?
-Dziękuję, poradzę sobie-odpowiedziała uprzejmie po czym bez ostrzeżenia wzięła mnie na barana. Nie minęła sekunda a mknęliśmy drogami w stronę Forks. W stronę domu.
    Portland, Vancouver, Felida, Woodland, Kalama, Centralia, Tumwater, Olimpia, Lacey, Tacoma, Kent, Shorewood, Seattle, Bremerton, Port Angeles...
-Renesmee? Jesteś tam jeszcze?
-Mhm...
-Za chwilę będziemy w domu.
-Spróbuję.
Trzask. Kolejny. Syknęłam z bólu. Alice zatrzymała się. Vladimir, Stefan i Blaise zrobili to samo. Alice położyła mnie ostrożnie na trawie i przyjrzała mi się uważnie, badając mnie palcami.
-Kurcze. Trzy żebra.
Kolejny głośny dźwięk. Tym razem aż krzyknęłam.
-Miednica-mruknęła
Ból był tak okropny, że przyćmił mi umysł. Pamiętam tyle, że Alice zgarnęła mnie tym razem na ręce, wtuliła w swoją pierś i biegła dalej.
-Już jesteśmy w Forks, Renesmee błagam, bądź silna.
-NESSIE!
I wtedy zapadł mrok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz