Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

środa, 26 września 2012

131. Teoria i praktyka

   Minął tydzień. Postanowiłam, że dzisiaj razem z Jacobem udam się na polowanie. Tak więc punktualnie o 13:00 opuściliśmy dom i skierowaliśmy się w stronę lasu. Po ostatnich pełnych emocji dniach potrzebowałam trochę odpoczynku i spokoju. Martwiłam się teraz prawie o wszystko: o Lily która z dnia na dzień była coraz mizerniejsza, o Dastana który również marniał w oczach, o Aveline, która chciała wkroczyć w dorosłe życie mimo tego, że dla nas wciąż była lekkomyślna i młoda, o Mikeyla'e, która coraz mniej czasu spędzała w domu, a coraz więcej w obcym towarzystwie, o swoją ciążę...wszystko na mojej głowie.
Weszliśmy do lasu. Już po chwili poczułam zapach zwierzęcia. Jake chyba to zauważył bo uśmiechnął się lekko i przyjrzał mi się lepiej.
-Co tym razem?-spytał
-Niedźwiedź. Jakieś dwa kilometry stąd.
Przebiegliśmy kilka dobrych metrów i w końcu obiad wysunął się zza drzew. Doskoczyłam do niego w kilku potężnych susach i zatopiłam kły w jego karku nim zdążył nawet zareagować. Zaryczał potężnie, dwukrotnie machnął wielkimi łapami w obronnym geście po czym padł na ziemię i już więcej się nie odezwał. Oderwałam się od jeszcze ciepłego futra dopiero po chwili. Przetarłam usta i spojrzałam na Jacoba, który jak zawsze stał pod drzewem przyglądając mi się obojętnie.
-Jak ty możesz to jeść-mruknął
Uśmiechnęłam się szeroko i razem podążyliśmy w stronę domu.
-Tak niedawno, byliśmy tyko parą szczeniaków. Nie mieliśmy ani ślubu ani dzieci. A teraz jedno żonate i spodziewa się dziecka, drugie zaręczone z wilkiem, trzecie chodzi na jakieś zbiorowe...dyskusje do rezerwatu i do tego pali jak smok i ma znacznie za dużo tatuaży. No i po co nam były te bachory.
-Po pierwsze teoretycznie nie 3 tylko 1. Pamiętaj ,że Dast i Mik nie są pełnoprawnie naszymi dziećmi i jak tylko zachcą mogą zniknąć nam z oczu i nigdy więcej nie wrócić a my nic nie będziemy mogli na to poradzić. Po drugie Avi jest zaręczona z twoim przyjacielem...
-Błąd. On był moim przyjacielem do czasu jak niespodziewanie wylądował z nią w jednym łóżku.
-Ona jest prawie dorosła.
-To jeszcze dzieciak! Przecież w teorii nie ma nawet 5 lat!
-Ja miałam 4 jak po raz pierwszy...jak to było? Niespodziewanie wylądowałeś ze mną w jednym łóżku.
-Haha, baaardzo zabawne-mruknął

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz