Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

wtorek, 24 kwietnia 2012

31. Czas mija szybko

  Och tak, mija. Ledwie wróciłam z podróży poślubnej, a tu już wszystko na głowie. Prezenty i podarki zostawiłam na razie u rodziców, w kamiennym domku, a sama tymczasowo zamieszkałam u Jacoba. Chodziłam do szkoły tak jak dotychczas ,raz na tydzień wychodziłam na polowanie, a każdą noc spędzałam u boku swojego męża.
   Tak minęły kolejne dwa miesiące: dniami chodziłam do szkoły, odwiedzałam przyjaciół, rodzinę, tak jak dotychczas raz w miesiącu spałam u Charliego, a wszystkie inne noce spędzałam w domku Blacków. Tego dnia obudziłam się wyjątkowo późno. Ledwo zdążyłam ubrać się porządnie, a już wyleciałam z drewnianego domku Billy'ego ,wpadłam do niebieskiego samochodu stojącego przed wjazdem i z głośnym piskiem udałam się w kierunku szkoły. Na lekcje na szczęście się nie spóźniłam. Zresztą nie byłoby czego żałować. Nauczyciel biologi rozdawał zaległe prace domowe.
  Po lekcjach jeszcze chwilę rozmawiałam z Alanem na parkingu, a gdy w końcu wsiadłam do samochodu, na fotelu leżał liścik pisany niedbale, tak dobrze znanym mi pismem.

Nessie,


Zawiozłem Billy'ego do ojca Quila. 
Niedługo wrócę, pojedź do Cullenów,
nie chcę żebyś była sama.
Przyjadę tam za dwie godziny.
Kocham cię.


Jacob


Westchnęłam z uczuciem. I przekręciłam kluczyk w stacyjce. Czyli dzisiaj wreszcie pojadę do dziadków. Planowałam wizytę już jakiś czas temu. Poza tym musiałam wreszcie zrobić porządek ze ślubnymi prezentami - nie mogłam odwlekać tego bez końca.
Nacisnęłam pedał gazu i wyjechałam z parkingu. Od ponad tygodnia nie byłam na polowaniu. Dzisiaj w szkole ledwo nad sobą panowałam. Muszę wyjść do lasu, jak już będę na miejscu. Całą drogę mdliło mnie paskudnie. Hmm...może by tak dziś dla odmiany spróbować jelenia? Albo łani? Mam nadzieję ,że uda mi się dziś złapać chociaż jedną.
Zajechałam na miejsce i spojrzałam na dom. Dlaczego ten czas mija tak szybko?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz