Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

środa, 25 kwietnia 2012

35. Niepewność.

  Reakcja na nasze powrotne wejście do domu była oczywista. Wszyscy wrócili już do salonu. Edward rozmawiał szeptem z Carlisle w kącie pokoju, ale gdy weszliśmy Edward poderwał się w stronę Jacoba. Tamten natychmiast napiął mięśnie.
-Uspokójcie się-syknęłam gniewnie
Spojrzeli na siebie z wściekłością, ale posłuchali. Na scenę wkroczył Carlisle. Podszedł do nas bezszelestnie i położył Edwardowi rękę na ramieniu.
-Jacobie, Edwardzie-zaczął-myślę, że w takiej sytuacji należy zachować spokój.
Ojciec i mąż rzucili sobie gniewne spojrzenia, po czym stanęli daleko od siebie w różnych końcach pokoju. Westchnęłam i udałam się zająć miejsce na kanapie między Alice ,a Bellą.
-Mamo, nie chce żeby dziecku coś się stało-jęknęłam
-Nic mu nie będzie. Najważniejsze żebyś była zdrowa i szczęśliwa.
-Nessie-powiedziała Esme-wiedz, że jeśli coś ci się stanie to Edward...
-Nie stanie się. To nie jest to samo co wtedy kiedy Bella była w ciąży. Ona była człowiekiem, a dziecko...było mną. Byłam silniejsza od niej.
-Skąd wiesz czym jest płód?-zapiała Alice-Ma jeszcze więcej genów do wyboru niż ty miałaś! A poza tym zobacz co ci robił! Już wtedy w gabinecie Carlisle. Bawił się tobą jak szmacianą lalką.
Zamilkłam. Na wspomnienie okropnego bólu, każda komórka mojego ciała krzyczała w proteście.
-Renesmee-powiedział niespodziewanie Carlisle-chciałbym z tobą chwilę pomówić na osobności.
-Jasne-powiedziałam cicho i ruszyłam za nim, po drewnianych schodach do jego pokoju.
Starannie zamknął za nami drzwi i obrócił się do mnie przodem. Uśmiechnął się, po czym wskazał mi skórzany fotel po drugiej stronie wielkiego biurka. Usiadłam w nim, a on zaczął chodzić od jednego końca pokoju do drugiego.
-Wybacz Edwardowi-powiedział wreszcie-on się po prostu bardzo o ciebie troszczy.
-Wiem-powiedziałam słabym głosem
Zatrzymał się i spojrzał na mnie przenikliwie.
-Zanim przedstawię moje przypuszczenia na forum rodziny, chciałbym najpierw porozmawiać na ten temat z tobą.
Kiwnęłam w milczeniu głową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz