Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

niedziela, 29 kwietnia 2012

37. Morfina

   Boli. Kurcze to boli. Cholera ten brzuch naprawdę mnie boli! Chciałam krzyczeć ,chciałam wrzeszczeć, drzeć się w agonii, ale jakiś niewielki fragment mojego umysłu zakazywał mi sprawiać im przykrość. Od trzech tygodni zajmowałam bezpieczne miejsce na kanapie w salonie Cullen'ów. Mieszkałam tu od zawsze, a mimo to czułam się nieswojo. O wiele lepiej byłoby dla mojego komfortu gdybym musiała wszystkie te godziny męczyć w niewielkim pokoiku, na starej przesiąkniętej świeżym zapachem trawy i żywicy kanapie Billy'ego.
Mówiłam im nie raz, że przecież ciąża to nie choroba i że mogę normalnie żyć, ale oni tylko wepchnęli mnie w kolejny koc. Zakazywali mi nawet polować. Zamiast tego musiałam wcinać śmiesznie duże ilości ludzkiego jedzenia. Ohyda. Carlisle doszedł do wniosku, że dziecko w pod moim sercem rozwija się znacznie szybciej niż normalny organizm, ale wolniej niż ja gdy jeszcze byłam zaledwie płodem. Od kiedy dowiedziałam się o ciąży byłam pod jego stałą obserwacją.
  Dziecko kopnęło mnie boleśnie. Syknęłam cicho. Nie uszło to niestety uwadze Jacoba, który siedział na brzegu kanapy na której ja leżałam. Spojrzał na mnie smutno, przepraszająco. Carlisle podszedł do mnie szybko.
-Wybieramy się na polowanie-oznajmił-Zostaniesz z Jacobem. Jakby co Alice będzie polować niedaleko domu, jakby coś zobaczyła-spojrzał na mnie z niepokojem-Podać ci dawkę morfiny przed wyjściem?
-Wytrzymam-skłamałam
Carlisle przyjrzał mi się podejrzliwie po czym zniknął z pola widzenia. Obróciłam się powoli w stronę Jake'a. Od prawie miesiąc nie odstąpił mi ani na krok. Niemalże wcale nie sypiał. Pod jego oczyma widniały ciemne cienie, oczy mu zgasły i schudł znacznie. Uśmiechnął się blado.
-Naprawdę nie musisz przy mnie siedzieć-mruknęłam-Jesteś zmęczony, połóż się.
-Nie chce-powiedział stanowczo i przesunął się by być bliżej mnie.
Podciągnęłam się na rękach by usiąść. Jacob spojrzał na mnie przerażony. Zlekceważyłam to i usiadłam prosto odrzucając na bok koce i poduszki. Pomimo tego ,że ustaliliśmy iż do zapłodnienia doszło około trzech miesięcy temu, mój brzuch był tak wydatny jakby minęło już co najmniej sześć. Według Carlisle, tym tempem rozwoju do porodu mogło dość już za niecałe 2 miesiące. Dotknęłam brzucha z czułością.
-Nie rozumiem cię-przyznałam-was nie rozumiem. To tylko dziecko.
-To nie jest tylko dziecko i dobrze o tym wiesz-westchnął
-Jest silne. I szybko rośnie. To wszystko.
Jake przytulił mnie delikatnie i pogładził mnie po policzku.
-Chciałbym ci coś pokazać-szepnął

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz