- Chi è questa donna?-zapytała Manuelę z silnym zagranicznym akcentem
-Co ona mówi?-zdziwiłam się
-Pyta się kim jesteś-wyjaśniła amazońska piękność-słabo mówi po angielsku. Mieszka we Włoszech, w Wnecji ale pochodzi z Persji czy jak kto woli z Iranu. Mówi łamanym filipińskim. Oprócz ojczystego to jedyny jaki zna. Spotkała ojca podczas jednej z podróży.
Zwróciła się w stronę kobiety.
-E 'buono e devi anche essere.
-Co jej powiedziałaś? W jakim języku do niej mówicie?
-Nie martw się, ona jest taka sama jak my. Po Włosku , najlepiej go rozumie.
Do pokoju wszedł Carlisle.
-Linaya! Manuela! Tak miło was widzieć!
Uścisnął je na powitanie.
-To jest pewnie Kira-spojrzał na nowo przybyłą-Buon Giorno ,Bella.
-Hoy-wymamrotała kobieta wyraźnie zachwycona urodą Carlisle. Ten podszedł do niej i krótko obadał jej brzuch.
-Jest za słaba-powiedział po chwili-jej serce ledwo pracuje. Nawet wampirzy jad nie potrafi tego uleczyć-teraz zwracał się już tylko do mnie-Przykro mi.
A więc owa Kira miała umrzeć? I dziecko przez nią noszone też?
-Nie da się nic zrobić?
-Niestety.
Kira wygięła się w łuk i zawyła. Carlisle wybiegł z pokoju i po chwili wrócił z morfiną. Wstrzyknął jej dużą dawkę.
-Ile jej zostało, Carlisle?-zapytała Linaya
-Nie więcej niż 3 godziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz