Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

piątek, 18 maja 2012

61. Dzień

  Coś pociągnęło mnie lekko za rękę. Jeszcze raz. I znowu. Leniwie otworzyłam oczy i zerknęłam na powód mojego przebudzenia. Dastan właśnie władowywał się na łóżko. Lubiłam na niego patrzeć. Odbiegałam wtedy od rzeczywistości. Był taki mały, a wyglądał niezwykle dojrzale. Duże, okrągłe, czarne, smutne, bystre oczęta oraz proste czarne zmierzwione włoski z skośną grzywką sięgające długością za uszy kontrastowały bajecznie z śnieżno białą cerą. Rzucił się na Jacoba ze śmiechem. Jake niechętnie otworzył jedno oko i zgrabnie uchylił się przed ciosem małej piąstki, na czym ucierpiała poduszka. Chwycił małego i odsunął od siebie na wyciągnięcie ramion uśmiechając się władczo. Chłopiec ryczał ze śmiechu i próbował wyrwać się z silnych dłoni Jake'a.
-Daj mu fory-powiedziałam z uśmiechem
-Nie ma mowy-mruknął
Usłyszałam ciche dźwięki dochodzące z pokoju Aveline. Wstałam owinęłam się szlafrokiem i wyszłam z pokoju by uwolnić ją zza szczebli łóżeczka. Mała stała opierając się o balustrady. Na wejściu na chwilę przystanęłam zamurowana po raz kolejny jej niesamowitą urodą po czym podeszłam do niej powoli i wyciągnęłam do niej ręce. Zamruczała słodko i przytuliła się do mnie z czułością. 
  Jacob i Dastan zdążyli już się ogarnąć. Ubrani i zadowoleni siedzieli w kuchni : Jake pochłaniając górę kanapek i Dastan sącząc leniwie z kubka z krwią. Usiadłam na krześle i podałam małej jakąś dziwną owocową papkę którą według Carlisle powinna teraz jeść. Co kilka dni zmieniał jej dietę, żeby wiedzieć po czym najwięcej rośnie. 
-Mamo, mogę pożyczyć od babci Belli nową książkę?-zapytał Dastan. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Znowu?-zapytałam nie ukrywając zdumienia-przecież dwa dni temu pożyczyłeś od niej "Wichrowe Wzgórza" i "Dziady".
Jacob wytrzeszczył oczy.
-To dziecko pożera te książki czy co?
-Po prostu lubi czytać-wzruszyłam ramionami
-A książek dla dzieci to już nie łaska?
-Przeczytał wszystkie od wierszyków po ballady już prawie miesiąc temu.
Jake westchnął głęboko ale nic już nie powiedział.

  Na szczęście na Belle zawsze można liczyć. Gdy tylko zobaczyła Dastana od razu pobiegła na piętro i przyniosła mu stosik nowych lektur. Dostrzegłam wśród nich "Romea i Julię", "Lalkę", "Quo Vadis", "Przedwiośnie" i kilka innych temu podobnych. Spojrzałam na nią z dezaprobatą. Może sobie myśleć co chce, ale jak na razie to dziecko wciąż ma dwa miesiące. Chłopiec podziękował jej z entuzjazmem, usiadł na kanapie między Rosie oraz Alice i zaczął przeglądać jedną z książek. Jacob przystanął do Belli, Jaspera oraz Emmeta i zaczął z nimi rozmawiać, Edward i Carlisle  przyglądali się uważnie Aveline bawiącej się górą pluszowych misiów na dywanie, a Esme przechadzało się bezszelestnie po pokoju, poprawiając idealnie ułożone w wazonie kwiaty i przekręcając nieco figurki. Zawsze zadziwiało mnie ,że jest taka cicha i spokojna. Nigdy nie była w centrum uwagi, raczej trzymała się na uboczu, często niewidoczna, chociaż była tak ważnym elementem rodziny. Widać podobnie jak ja nie lubiła wokół siebie tłumów. Różnica polegała na tym, że ona upragniony spokój osiągała, a ja mój - niezupełnie.


_______________________________________________

OSTATNIO ZNALAZŁAM W INTERNECIE PEWIEN BLOG. JEST TO BLOG W KTÓRYM AUTORKA PRZEDSTAWIA SWOJE WŁASNE GENIALNE PRACE NA FORUM


http://kraina-koralikow.blogspot.com/


1 komentarz:

  1. Fajny tamten blog a rozdział z resztą też : ]

    OdpowiedzUsuń