Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

niedziela, 13 maja 2012

54. Charlie

   Charlie wszedł do domu i rozejrzał się dokoła. Ujrzał mnie i od razu się rozpromienił. Byliśmy bardzo do siebie podobni. Miałam jego czekoladowe oczy, jego loki, tylko innego koloru.
-Nessie!-zawołał i podbiegł do mnie radośnie. Również się uśmiechnęłam i przytuliłam się do niego.
-Cześć dziadku-powiedziałam słodko
-Skarbie, dopiero co byłaś taka malutka i już masz dziecko-westchnął-dwójkę dzieci.
-Chcesz je zobaczyć?-zapytałam z nadzieją
-Jasne!-powiedział z entuzjazmem
Podeszłam do Alice i wzięłam od niej dziewczynkę. Podałam ją Charliemu, a jego oczy od razu zrobiły się okrągłe jak kółka. Patrzał na swoją prawnuczkę, chociaż miał dopiero pięćdziesiąt kilka lat. Dziewczynka od razu zamruczała uroczo i wtuliła się w jego kraciastą koszulę.
-Jest taka podobna do ciebie-powiedział z czułością-też taka bladziutka, te same rysy, włosy tego samego koloru i te loki...tylko oczy ma po Jacobie. Jak się zwiesz mała?
Jake wywrócił oczyma.
-Aveline Jane Black-powiedziałam-czasem mówimy na nią Eline, albo Ave..
-Eline-zagruchał Charlie.To oznaczało tylko jedno : jego też okręciła sobie wokół palca.
-Tato...-powiedziała wolno Bella, po dłuższym milczeniu.
-O Bells skarbie-zdziwił się-cieszę się, że cię widzę. Edwardzie-skinął głową-ale gdzie jest mały Destan...
-Dastan tato, Dastan-mruknęła Bella
-Tak, właśnie Dastan. Gdzie go macie?
-Jest przeziębiony-wtrącił Carlisle-lepiej ,żeby nie przebywał za blisko ciebie Charlie.
-Ach...niestety. Ale mogę go zobaczyć?
-Oczywiście.
Rosalie ostrożnie się do nas zbliżyła i pokazała dziadkowi dziecko. Oczy były tak samo czarne jak oczy Jake'a, ale nie aż takie radosne i uśmiechnięte tylko jakby smutne i znudzone. Przygaszone. Włosy miał kruczoczarne i to kontrastowało z mleczną cerą. Spojrzał na Charliego spod kaskady rzęs po czym przeniósł wzrok na Jake'a i przekrzywił lekko główkę.
-To jest dziadek-powiedział wolno Jacob, jakby był przekonany, że chłopiec go zrozumie. Dastan wyprostował się i posłał Charliemu najpiękniejszy ze swoich uśmiechów. Na chwile nawet w jego dużych, smutnych oczach błysnęła radość. Mój dziadek pisnął cicho zaskoczony, że tak małe dziecko tak niezwykle potrafi pokazywać emocje.
  Charlie został u nas aż do wieczora. Kiedy dzieciaki zaczęły teatralnie ziewać, zmęczone szóstymi tego dnia badaniami Carlisle, cicho podziękował za gościnę i z uśmiechem wycofał się na podwórze. Wracał do domu, gdzie pewnie czekała na niego Sue. Spotykali się od kilku lat. Bella miała cichą nadzieję, że w końcu wezmą ślub. Kilka minut po tym jak dziadek wyszedł, ja z Jacobem również zabraliśmy Aveline i Dastana po czym odjechaliśmy prosto do La Push. Eline zasnęła już w samochodzie. Przeczytałam Dastanowi bajkę na dobranoc i również usnął. Dopiero wtedy z czystym sumieniem mogłam wrócić do Jacoba który już czekał na mnie w sypialni.

3 komentarze:

  1. Super blog, ale mało się dzieje w tym opowiadaniu... Tzn. dzieci itp to fajnie, ale coś więcej by mogło byc ; )
    Zapraszam - http://koloryzyciax3.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy blog ; ) Czekam na NEXT .

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe .Czekam z niecierpliwością na Next!

    OdpowiedzUsuń