Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

środa, 9 maja 2012

48. Dom


Edward zjechał w jedną z bocznych leśnych uliczek, nieopodal plaż La Push. Jechał przez kilka minut, po czym skręcił gwałtownie i wyjechał na przestronną zieloną polanę, pośrodku której malował się piękny kamienny domek. Budynek był dwupiętrowy wykonany z polnych kamieni z drewnianymi akcentami, oraz okrągłą wieżą przylegającą do jednej ze ścian. Wokół niego rosło mnóstwo kwiatów. Pisnęłam ze zdziwienia.
-Przesadziłem?-mruknął ojciec
-To będzie nasze?-zapytałam ze zdumieniem. Dziecko poruszyło się niespokojnie w moim brzuchu zaniepokojone nagłym wybuchem emocji.
-Tylko i wyłącznie-zapewnił Edward wyskoczyła z samochodu i pobiegłam do domu. Drzwi były otwarte. Wchodziło się przez nie prosto do salonu i od razu doznałam szoku. Salon był bardzo przestronny, ściany miały barwę kremową. Znajdował się tu kamienny mocarny kominek, nad którym wisiał wielki plazmowy telewizor. Naprzeciw niego stała jasna, trzyosobowa sofa o lekko starodawnych wykończeniach oraz fotel w tym samym stylu. Naprzeciw kanapy stał niski stolik do kawy z metaloplastyki. Podłoga wykonana była z świetlistego drewna, a ściany zdobiły obrazy różnych wielkości. W kącie pokoju spiralne schody z metaloplastyki podobnie jak stolik prowadziły na piętro. Zignorowałam je jednak i wkroczyłam do kolejnego pokoju. Było to podłużne pomieszczenie - łazienka. Ściany i podłogi pokrywały białe kafelki. Wielka wanna na złotych nóżkach po drugiej stronie pokoju, a dwa jasne blaty, do których przymocowane były złote zlewy nadawały toalecie nietypowego rozbłysku. Wycofałam się z pokoju i weszłam przez trzecie, ostatnie drzwi i zaraz stanęłam na wejściu  szeroko otwartymi ustami. Była to zapewne część wieży. Pomieszczenie było idealnie okrągłe. Meble zostały dziwnie powyginane. Dopiero po chwili zorientowałam się, że jest to kuchnia. Szafki i blaty wykonane były z białego drewna i pomalowane w niebieskie kwiatki, jak ściana. Podłoga wykonana była z jasnych paneli w niektórych miejscach stylowo przetartych. W luce przy końcu sznurka blatów, lodówki i kuchenki stał biały drewniany stół z 4 krzesłami, na którym leżał obrus w biało-niebieską kratkę. Pomieszczenie było tak dziwne, że zamarłam w wejściu na dobre kilka minut. Gdy w końcu się otrzęsłam, wróciłam z powrotem do salonu i poszłam schodami na piętro. Był tu krótki korytarz i 4 pary drzwi. Otworzyłam pierwsze. Wisiała na nich karteczka "DZIECKO". Pokój był pusty. Prawdopodobnie trudno było ustalić jakie meble dobrać dziecku nie wiedząc czy to chłopak czy dziewczynka. Było to jednak pomieszczenie nad kuchnią, ponieważ również było okrągłe. Weszłam do następnego pokoju. Był to idealnie kwadratowy pokoik. Tutaj również nie było mebli. Pomyślałam sobie ,że to mógłby być pokój Dastana. Kolejny pokój był umeblowany. Podłoga z ciemnego drewna, ściany w kolorze brązu, olbrzymie łoże stojące po środku pokoju, oraz kilka pojedynczych szafek. Czwartym i ostatnim pomieszczeniem była garderoba. Zewsząd zwieszały się ubrania damskie, męskie i dziecięce. Jacob podszedł do mnie, zjawiając się bezszelestnie i przytulił mnie do swojej piersi.
-Nasz dom Nessie.

1 komentarz: