Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

niedziela, 20 maja 2012

62. Pierwsze polowanie

   Dastan odsunął od siebie naczynie z krwią i otworzył książkę, na wcześniej skończonym miejscu. Właśnie studiował "Potop". Urodził się niespełna pół roku temu a już wyglądał na sześciolatka, przez co w jego pokoiku, zamieniliśmy dziecięce łóżeczko, na normalne łóżko. W foteliku obok siedziała mała Aveline. Była niewiele młodsza od niego, ale wyglądała znacznie młodziej : maksymalnie jakby miała trzy latka. W ostatnim czasie nauczyła się chodzić lecz mimo tego, że powinna już mówić, nigdy się nie odzywała. Dastan potrafił już robić właściwie prawie wszystko: płynnie mówił, śmiał się, chodził, biegał, skakał, podnosił ciężary jakie normalne dziecko w jego wieku mogłoby co najwyżej SPRÓBOWAĆ pchnąć. Wzrostem osiągał około 130 cm ,natomiast Aveline 70 cm.
-To co dzisiaj robimy?-zapytał Jake patrząc na syna kątem oka
-Hmm...ja i Dastan pójdziemy na polowanie. A ty i Aveline możecie po południu pójść do Emily i Sama. Dawno tam nie byliśmy, a Seth, Embry i Jared jeszcze nie widzieli małej. Jak tylko coś złapiemy to się do was przyłączymy, OK?
-Jasne-wyszczerzył zęby-ale ubierz małą przed wyjściem ,bo ja chyba nie jestem w tym dobry. Kiwnęłam głową, zgarnęłam małą z fotelika i pobiegłam z nią do garderoby. Alice nie pozwalała jej nosić jednej rzeczy dwa razy, chyba ,że wyglądała w czymś wyjątkowo niesamowicie. Na wyprawę do lasu nie nadawały się jednak ani satynowe ani jedwabne spódniczki. Ubrałam ją więc w granatowo-białą koszulkę w paski ,granatową, szeroką spódniczkę, oraz czerwone trampki. Wyglądała doprawdy uroczo. Rozczesałam sięgające za ramiona kasztanowe loczki i przyjrzałam się jej dobrze, jeszcze raz. Taka śliczna. I te oczy, identyczne jak oczy Jacoba. Wygładziłam na sobie bluzkę na ramiączkach w kwiatki i poprawiłam ciemne jeansy. Na polowanie trzeba ubierać się wygodnie, dlatego również ubrałam trampki. Zniosłam Aveline na dół. Jake czekał na nas przy wejściu. Postawiłam małą na ziemi. Jacob pocałował mnie na pożegnanie i wyszli razem w stronę samochodu. Dastan wciąż pochłaniał lekturę, czarnymi mądrymi oczyma.
-Hej, Dastan-powiedziałam podchodząc do niego-musimy już wychodzić.
Chłopiec uniósł wzrok znad lektury i niechętnie zatrzasnął okładkę. Wstał i przeciągnął się. Był ode mnie zaledwie 40 cm niższy, aż trudno uwierzyć, że urodził się tak niedawno. Wybiegliśmy w stronę lasu. Przed polowaniem musieliśmy oddalić się nieco od La Push i Forks. Udaliśmy się więc w stronę Port Angeles. Przebiegliśmy około 48 km kiedy w końcu poczułam, że możemy zacząć. Zatrzymałam się i wciągnęłam powietrze nosem.
-Czujesz to?-zapytałam
-Krew-odparł głębokim barytonem, również nabierając powietrza-zwierzęca.
-Dokładnie. Potrafisz wyczuć co to jest?
Zamyślił się na chwilę.
-Sarna?
-Jeleń-uściśliłam-wiesz ile?
-Trzy.
-Świetnie.
Kilkanaście metrów dalej na łące, rzeczywiście zobaczyliśmy małe stadko rogaczy. Stanęłam z boku i pozwoliłam synowi działać. Chłopak pochylił się do skoku i w błyskawicznym tempie wyleciał w powietrze wbił zęby w szyję największego zwierzęcia i powalił je na ziemię. Tymczasem ja rzuciłam się na pozostałe dwie sztuki. Dwoma zwinnymi ruchami skręciłam ich karki i wyssałam całą krew. Gdy poczułam się najedzona wyprostowałam się i zobaczyłam, że Dastan również skończył. Upolował jeszcze dwa lisy i wróciliśmy w stronę La Push.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz