Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

piątek, 25 maja 2012

66. Wenecki

-Pamięć fotograficzna-stwierdził od razu zafascynowany doktor podbiegając do chłopca i przesuwając palcami po jego skroniach, jakby spodziewał się ,że znajdzie tam otwór do wnętrza jego głowy.
-Carlisle, czy mi się wydawało czy on mówił z akcentem? I to do tego używał jakiś dziwnych słów!-zaniepokoiła się Bella
-Edwardzie?-mruknął Carlisle wciąż przyglądając się chłopcu.
-Niektóre słowa wtrącał po włosku, natomiast akcent jest charakterystyczny dla dialektu weneckiego-odrzekł mój dziadek
-Wenecki?!-zdziwił się Jacob
-Owszem-odparła Esme wzruszając ramionami-widocznie dziecko już w łonie matki słyszało jak rozmawia po włosku z nutką weneckiego dialektu ,a potem nauczyło się naszego języka ale mimo wszystko pozostałości z przyzwyczajenia pozostały.
Pozostali pokiwali z entuzjazmem głowami. Spojrzałam na Jacoba chłodno. Uchwycił mój wzrok i szybko podszedł do chłopca.
-Robi się późno- powiedział-lepiej już chodźmy.
-No właśnie-potwierdziłam-dzieci są już zmęczone, a ja mam zamiar iść jutro do szkoły?
-Do szkoły?!-jęknęła Alice-przecież możesz skończyć szkołę za 150 lat!
Rzuciłam jej beznamiętne spojrzenie. Pożegnałam się grzecznie z wszystkimi i razem z Jacobem i dziećmi pojechałam do domu. Podróż była krótka i panowała podczas niej nieskończona cisza. Bez słowa zaniosłam Aveline do sypialni i włożyłam ją do łóżeczka. Wkrótce wypadałoby zmienić je na normalne łóżko. Nie wiem kiedy dorastanie tych dzieci przeleciało mi między oczyma. Jacob chyba już zaprowadził Dastana do pokoju bo gdy weszłam do naszej sypialni, siedział już na łóżku. Usiadłam obok niego i wtuliłam się w jego pierś. Nie zauważyłam kiedy z moich oczu popłynęły pierwsze łzy. Jake nic już nie mówił objął mnie mocno i pocałował mnie w policzek. Potem w usta. Aż w końcu odrzuciliśmy w kąt pokoju resztki ubrań i poddaliśmy się upojnej rozkoszy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz