Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

poniedziałek, 21 maja 2012

64. To się w głowie nie mieści!!!

-Przepraszam, przepraszam, przepraszam!-mówiłam chyba po raz setny, a mimo to poczucie winy wciąż ciążyło mi na sercu. Quil owijał sobie nadgarstek bandażem, Jacob właśnie kończył dezynfekować ranę po moich paznokciach na swojej piersi, a Paul wciąż okładał policzek lodem.
-Ile razy mamy mówić, że nic takiego się nie stało-westchnął-do jutra się zagoi. Seth oberwał najgorzej, ale u niego też będzie ok. A już myśleliśmy ,że będzie bezpłodny-zachichotał
-No nieźle mu przywaliłaś-przytaknął Jared.
Dastan zdążył już przestudiować połowę książki telefonicznej, czyli jednej z niewielu treściwych lektur jakie tu znalazł, a Aveline od dłuższego czasu tuliła się do gorącej skóry Embry'ego, który co jakiś czas spoglądał na mnie z niepokojem. Poczułam gorzki smak przegranej. Mała nie jest już tylko moja, muszę dzielić się nią z tym psem. Niestety teraz już nic na to nie poradzę - nie można unieważnić wpojenia. Spuściłam wzrok i wbiłam go w swoje dłonie. Dlaczego akurat ona? Dlaczego moja Aveline? Leah też spoglądała na Embry'ego z obrzydzeniem, a pozostali patrzyli na małą z uwielbieniem. Embry wyprostował się i postawił małą na ziemi. Dziewczynka podbiegła do mnie i wskoczyła w moje otwarte ramiona.
-Moge pojsc na plazie ź Emblem?-zaćwierkała słodko
Chciałam głośno zaprotestować ale szybo ugryzłam się w język.
-Jaa..jasne-powiedziałam wolno
-Tiaaak!-zawołała mała i cmoknęła mnie w policzek.

Przez całą drogę na plaży miałam na oku Embry'ego i przyznam ,że denerwowała mnie jego śmiałość i zdecydowanie. Gdy tylko wyszliśmy z domu bez wahania wziął małą na barana i biegł z nią tak przez cały czas co przysparzało jej wielką radochę. Dastan hasał sobie wokół nas, Jacob mocno obejmował mnie ramieniem, jakby przez cały czas obawiał się, że rzucę się na jego przyjaciela, chociaż widziałam, że chętnie sam by to zrobił - żelazne zasady sfory zakazywały mu robić mu z tego powodu krzywdę, pozostali członkowie sfory rozbawieni zachowaniem Embry'ego śmiali się wesoło. Quil wziął ze sobą swoją ukochaną Clarie, a Emily - Noah. Na plaży dziewczynki bawiły się pod czujnym wzrokiem Quila, Embry'ego i Jacoba, Noah pluskał się w brodziku, a Dastan czytał  po raz trzeci "Harry'ego Pottera". Usłyszałam odgłosy cichych łapek i znikąd na plaży pojawił się zbłądzony zając. Aveline pisnęła i pobiegła w jego stronę, jednak mimo pół-wampirzego tempa na swoich maleńkich nóżkach nie mogła dogonić zwierzęcia. Wstałam i podeszłam do niej, a gdy dzieliły nas już tylko 2 metry mała nadal biegnąc za szarakiem wydała z siebie dźwięk niezadowolenia ,jej małe ciałko przeszedł dreszcz od kręgosłupa aż po stópki i wyskoczyła w powietrze. W jednej chwili wszyscy krzyknęli. Zamiast małej dziewczynki, na piasku pojawił się wilk. Był niemalże rozmiarów normalnego wilczyska, jednak wyglądał dziwnie szczenięco. Miał długą gęstą, lśniącą sierść, tak piękną jakiej jeszcze nigdy nie widziałam - miała nasyconą kasztanową barwę, dokładnie taką samą jak włosy małej. Jej oczy pozostawały czarne i błyszczące. Za nią na ziemi pozostały strzępki ubrań. Strząsnęła grzywę z by nie ograniczała jej widoku i pognała za zającem tym razem już znacznie szybciej. Przed oczyma błysnął mi duży kształt który po chwili eksplodował i rzucił się w pogoń. Po brązowej sierści poznałam ,że to Jake. Już po chwili ogromny szary wilk z czarnymi plamkami szybko przeleciał mi przed oczyma. Embry - rozpoznałam go od razu, bo żaden inny wilkołak nie biegał w takim rozbrajającym tempie. Chciałam ruszyć za nimi, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
-Niemożliwe-szepnął Sam
-Ale przecież...
-Przecież ona...
-Boże.
Nie mogąc się poruszyć przysłuchiwałam się strzępkom rozmów dochodzących zza mnie i wpatrywałam się w przestrzeń. Po chwili drzewa poruszyły się i na plażę wszedł Jake , ubrany w jeansowe rybaczki śmiejąc się głośno oraz Embry-wilk i Eline-wilk. Większy wilkołak wpatrywał się z uwielbieniem w szczeniaka skaczącego wokół jego nóg. Jake bardzo rozbawiony podszedł do mnie.
-Chyba trzeba ją zaprowadzić do Carlisle-mruknął z uśmiechem

1 komentarz:

  1. Aha ,to zajebistą mają córeczkę ; > Fajne , fajne ^_^

    OdpowiedzUsuń