-Siedzę tak sobie i czekam, aż moja kochana żona wróci do domu, aż w końcu przypominam sobie, że sam zawiozłem ją dziś do pracy i biedactwo nie ma jak wrócić-zamruczał-a w tym samy momencie przed moim domem pojawia się samochód obcego mężczyzny, a w nim zgadnijcie kto? Moja żona.
-Jake, przecież to tylko Kyle-mruknęłam-znasz go.
-Ale to nie zmienia faktu, że jestem chorobliwie zazdrosny.
Odwróciłam się i złożyłam na jego ustach pocałunek.
-Już lepiej?
-Teraz to jestem już cholernie zazdrosny-przyciągnął mnie mocniej do siebie
-Kyle nie jest nawet w połowie taki jak ty.
-Udowodnisz?-zapytał uwodzicielsko, gładząc lekko moje plecy i składając na mojej szyi delikatne pocałunki.
-Gdzie jest Dastan?-spytałam oddychając płytko
-Z Lily, u Carlisle'a.
-A Aveline?
-Z Embry'm, Jaredem i Quilem.
-Mikeyla?
-Razem z nimi.
-Effy?-teraz mój głos przypominał raczej pisk.
-Śpi na górze.
Chwycił mnie w objęcia. Pożądanie wzrastało z każdą sekundą. Zniecierpliwiona całowałam go namiętnie w usta. Poczułam jak jego silne ręce zaciskają się na mojej bluzce i rozrywają ją jednym ruchem. Moje ręce same powędrowały ku jego odzieży i same się jej wyzbyły. Tak przyszła kolejna chwila zapomnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz