-To, że ty uwielbiasz beztrosko płodzić małe słodkie szczeniaczki, nie znaczy, że ja też nie mam nic do roboty-odcięłam mu się i wysiadłam z samochodu głośno trzaskając drzwiczkami. Effy została u Cullenów, Bella nalegała, żeby choć ten jeden raz mogła nocować u nich. Wbiegłam po stopniach do domu i przeszłam przez próg, pozbywając się butów.
-Ej mała!-zawołał za mną Jacob-chyba oboje nie chcemy, żeby było tak jak ostatnio.
Zlekceważyłam to i ruszyłam w stronę schodów, po drodze zrzucając z siebie bluzkę.
-Hej, hej, księżniczko, nie udawaj, że mnie nie słyszysz-rozległ się dźwięk zamykanych drzwi. Drgnęłam słysząc określenie którym niegdyś mnie nazywał. Byłam już na schodach. Moje spodnie poszły w ślady bluzki i butów i wylądowały na podłodze. Usłyszałam, że Jacob podąża za mną. Gdy szłam korytarzem, byłam już tylko w bieliźnie, a gdy weszłam do sypialni, zostały mi tylko dość skąpe majtki. Jake stanął w progu i spojrzał na mnie wzrokiem osoby przeżywającej katusze.
-Okrutna kobieto, czemu mi to robisz?-jęknął lustrując mnie wzrokiem
-Ja coś robię-powiedziałam niewinnym tonem i obróciłam się powoli wokół własnej osi. Jacob zdawał się intensywnie na czymś skupiać-nie wiem o czym mówisz.
-Proszę cię, nie męcz mnie więcej-odpowiedział błagalnym tonem zbliżając się do mnie powoli
-Obawiam się, że nie rozumiem-odparłam, niby od niechcenia pociągając za cienkie sznureczki przytrzymujące skąpe majtki na moim ciele i jednocześnie jedyny okrywający je kawałek odzieży. Jake stanął w odległości metra ode mnie i zawahał się.
-Boże, przecież wiesz, że nie mogę, nie możemy teraz...jesteś w ciąży, to nie wypada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz