Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

piątek, 23 listopada 2012

163. Oto jak niemożliwe staje się możliwe

   Obudziłam się w środku nocy z dziwnym uczuciem. Obok Jacob chrapał słodko wykończony po naszym kolejnym upojnym...wspólnie spędzonym czasem. W sumie to chyba ja miałam prawo być bardziej padnięta - niesamowicie mnie dzisiaj wymęczył. Wstałam zastanawiając się co mogło mnie obudzić. W końcu, po dłuższym namyśle stwierdziłam, że zacznę nad tym myśleć później, bo teraz jestem niesamowicie głodna. Ale przecież, nie będę wychodzić teraz na polowanie! A ta ryba w lodówce wyglądała całkiem sympatycznie...ostatecznie postanowiłam się nią zająć. Na szczęście wystarczyło tylko nieco ją podgrzać. Pochłąnęłam ją w kilka sekund. Po czym wróciłam do łóżka.
-Nessie! Nessie!-usłyszałam głos nad swoją głową. Otworzyłam oczy i zobaczyłam zaniepokojonego Jake'a.
-Co jest?-spytałam sennie
-Dobrze się czujesz? Krzyczałaś przez sen.
-Ja...-zaczęłam, ale nagle szybko wyskoczyłam z łóżka i rzuciłam się do łazienki. Zdążyłam w ostatniej chwili dotrzeć do muszli, bo w tym samym momencie zwymiotowałam. Jacob zjawił się na progu po chwili.
-Renesmee-jego głos był zatroskany
-Nic mi nie będzie. Nie patrz na to-wydukałam, pomiędzy kolejnymi falami mdłości.
-Nie wyjdę stąd-powiedział stanowczo i przykucnął na podłodze, w bezpiecznej odległości ode mnie. Wylewałam z siebie zawartość żołądka przez bite kilka minut. W końcu czując, że nie mam już co zwracać. Osunęłam się zmęczona na podłogę. Teraz Jake przysunął się do mnie, otarł mi twarz z potu i pogłaskał mnie czule po policzku.
-Co się dzieje?-zapytał cicho nie odrywając swojej dłoni od mojej twarzy
-Nie wiem-przyznałam szczerze cicho szlochając. Otarł moje łzy.
-To przeze mnie? Może, trochę wczoraj przegiąłem-uśmiechnął się kwaśno
-Nie, było świetnie. Po prostu...-zamilkłam czując kolejny przypływ mdłości. Pochyliłam się nad muszlą, ale oczekiwany nie nadszedł. Jacob przytulił się do mnie delikatnie od tyłu, obejmując mnie jedną ręką w talii, a drugą opierając na moją pierś i lekko całując mnie w szyję.
-Nessie-powiedział łagodnym tonem-może ty...
-Co?
Przesunął dłoń z piersi na brzuch. Zdawał się przy tym jak najdelikatniej muskać moją skórę.
-Myślisz?-wyszeptałam tak cicho, że sama ledwo do usłyszałam
Nie odpowiedział od razu tylko przesunął swoje usta na mój policzek.
-Tak mi się wydaje-przyznał po chwili
Jęknęłam i oparłam czoło o krawędź wanny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz