Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

czwartek, 22 listopada 2012

157. Zakłady

   Zamarliśmy czekając na jej reakcje. Wyglądała na zdezorientowaną i przerażoną. Carlisle zbliżył się do niej nieco.
-Lily-drgnęła na dźwięk swojego imienia-wszystko dobrze?
-Tak. Chyba tak-zdziwiła się słysząc swój odmieniony głos
-Nie chcemy ci nic zrobić-podał jej dłoń. Wstała. Podprowdził ją ostrożnie do lustra. Teraz zdziwiła się jeszcze bardziej ,widząc jak bardzo wypiękniała. Przestraszona spojrzała na swoje oczy, po czym przeniosła je na mnie. Zbliżyła się o krok. 
-Gdzie dziecko?
-Są na dole-wyjaśniłam
-Są?
-Masz dwie córki.
Jej twarz po raz pierwszy rozjaśnił uśmiech.
-Chce je zobaczyć-ruszyła w stronę schodów, ale Emmett i Jasper zastąpili jej drogę.
-Nie możesz teraz-powiedziałam-najpierw musisz zapolować. Dastan?
Chłopak wystąpił. Dziewczyna spojrzała na niego z uczuciem. Zbliżyła się do niego i ostrożnie go przytuliła. Edward też wyszedł z tłumu. Wszyscy troje wyskoczyli przez okno - Lily z lekkim wahaniem i wyruszyli w stronę lasu. Odwróciłam się i zobaczyłam Jaspera, Emmetta i Jacoba rozmawiających zciszonymi głosami. Po chwili wszyscy podali sobie nawzajem dłoń. Wywróciłam oczyma - ciekawe o co założyli się tym razem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz