Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

środa, 21 listopada 2012

152. Troszkę taktu

   W pewnym momencie, gdy już miała zacząć się walka między Parysem a Romeem, usłyszałam, że ktoś naciska na klamkę z zewnątrz. Wsunęłam pierwszą lepszą kartkę między stronnice książki i odłożyłam ją na bok. Po chwili do salonu wszedł Jacob, z małą Effy, śpiącą spokojnie w jego ramionach. Uśmiechnął się na powitanie po czym zniknął na schodach, by zaraz pojawić się z powrotem - samemu.
-Cześć-usiadł koło mnie i cmoknął mnie w policzek
-Jak było?-spytałam
-Świetnie. Wszyscy od razu pokochali małą. Najpierw bawiliśmy się na plaży-uniosłam nieco brwi-potem poszliśmy do domu Emily, by mogła poznać Noah i Zuri, a na koniec przeszliśmy się nieco po lesie. Wtedy zasnęła.
-Nie nudziła się?
-Coś ty. Chłopaki już o to zadbali.
Przyjrzałam mu się marszcząc brwi. Wzniósł oczy ku niebu.
-Oj Nessie. Chodzi o to, że nie brakowało jej rozrywek. Chyba najbardziej polubiła Quila, w końcu on wpoił sobie Clarie, więc wie jak zajmować się dziećmi. Chociaż Embry też zna się na rzeczy. Aveline też była kiedyś mała.
-No tak-powiedziałam sceptycznie
-Widzę w twoich oczach ,że uważasz ich za jakichś pedofilów-zaśmiał się-dokładnie tak jak Bella kilka lat temu. Nie zapomnę jej miny, jak powiedziałem jej o Quil'u i Clarie. A potem, jak dowiedziała się o nas...to były dla mnie ciężkie dni.
Doskonale to pamiętałam. Widok mamy rzucającej się na Jake'a, był przerażający.
-Zdaję mi się, że przed wyjściem czegoś nie dokończyliśmy-zamruczał przysuwając się bliżej
-Boże, kolejny zboczeniec - erotoman.
Uśmiechnął się szeroko, ale nie rezygnował. Również przysunęłam się do niego i cmoknęłam go w usta. Zrobił zdziwioną minę. Podniosłam się z kanapy.
-Troszkę taktu-mruknęłam-czekam na górze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz