Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

niedziela, 18 listopada 2012

148. Dzieci

 Pierś Jacoba unosiła się i opadała równomiernie pod wpływem oddechu. Odetchnęłam cicho i złożyłam na jego ustach subtelny pocałunek.
-Jak ja za tym tęskniłem-mruknął uśmiechając się lekko, ale nie otwierając oczu
-Zauważyłam.
Uśmiechnął się nieco mocniej.
-Aż tak cię zmęczyłem?
-Niestety muszę ci przyznać rację. Nie myśl sobie, że codziennie będę ci pozwalać na takie szaleństwa, dwójka dzieci nam wystarczy. 
-To nie tak dużo-otworzył oczy-a Aveline jest już prawie dorosła.
-No tak, ale biorąc pod uwagę to że opiekujemy się jeszcze Dastanem i Mikeylą...
-Ale nie jesteśmy ich rodzicami, a oni też nie są już małymi dzieciakami.
-Coś ty taki zdecydowany? Chcesz mieć więcej dzieci?
-Jestem facetem, nie trudno się domyśleć ,że syn by się przydał-mruknął
-I co, nie odpuścisz, do póki nie będziesz go miał?
-Z twoimi genami to może trochę potrwać-wyszczerzył się
Jęknęłam.
-No co?
-Zastanawiam sie, co masz do zarzucenia Aveline i Effy. Przecież Av jest wilkiem, jak ty...
-Może i tak, ale z tego nie korzysta. Rozmawiałem o tym z Carlisle'm i przez to, że ma w sobie trochę wampira i trochę wilkołaka, jej organizm będzie walczyć, aż nie wyeliminuje jednego z tych genów, w tym wypadku tego mniej wykorzystywanego czyli pewnie wilkołaczego-skrzywił się-tak więc, o ile już nie straciła możliwości zmiany w wilka, niedługo się to stanie. A dla syna byłoby to nieuniknione-powiedział rozmarzonym głosem-a poza tym kocham, ją ale podpadła mi tym, że tak łatwo dała się przechwycić Embry'emu.
-Przecież sam wiesz, że to nie jego wina, że ją sobie wpoił.
-Ale wpojenie nie musi od razu znaczyć miłości-odparł-w naszym przypadku tak było, ale to nie znaczy ,że w ich też musiało.
-No dobra. Ale jest jeszcze Effy.
-Biorąc pod uwagę to ,że Dastan zdecydowanie za szybko pozwolił sobie na założenie rodziny, Aveline niedługo wyjdzie za tego idiotę, a Mikeyla pali jak smok i do tego, dnie i wieczory spędza w towarzystwie bandy dojrzałych wilków, przypuszczam że nie będzie miejsca na ziemi, w którym Effy będzie mogła się przede mną schować-przyznał szczerze
-Gdyby to teraz słyszała, pewnie od razu skorzystałaby z okazji i uciekła-westchnęłam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz