Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

czwartek, 22 listopada 2012

161. Co oni robią?!

   Następnego dnia, Jacob znów pojechał z małą na plażę. Blaise przyszedł na chwilę, poinformował, o tym, że nie będzie ich przez dłuższy czas, bo udają się na dłuższe polowanie do Kanady i że będziemy w kontakcie, po czym zniknął. Z westchnieniem rozpakowałam, przyniesione przez Mikeyla'ę zakupy (nigdy wcześniej tego nie robiła, byłam zaskoczona) i sięgnęłam po telefon.
-Halo?-odezwał się po chwili głos w słuchawce. Był znajomy, ale wyczułam w nim obcą nutę.
-Cześć, Aveline to ja.
-Aha, mama-jej głos zdawał się być teraz jeszcze bardziej obcy. Jakby coś udawała. Olśniło mnie. A więc ona też wiedziała o Belli i Jacobie! I Edward i Mikeyla i Embry...i nie wiadomo kto jeszcze!
-Przeszkadzam?-starałam się nie dać nic po sobie poznać
-Nie, oczywiście, że nie. Właśnie skończyłam przebierać Ciri. Bella zajmuję się Bree. Jest taka urocza. Obie są.
-Cieszę się. Jak się czuje Lily?
-Bardzo dobrze. Tata przed chwilą u nas był
Tata?
Jacob?
U Cullen'ów?
Tam była Bella.
-Przepraszam Aveline, muszę kończyć.
-Nie szkodzi. Do zobaczenia.
Rozłączyłam się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz