Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

sobota, 23 czerwca 2012

103. Niebieskie płomienie

   Od tamtej pory minęły ledwie 8 dni, a czułam się jakby Mikeyla mieszkała u nas od zawsze. Aveline chętnie podzieliła się z nią swoim i tak dużym pokojem. Alice dostała szoku widząc skromną ilość ubrań nowego członka rodziny. Wszystkie jej rzeczy można było zmieścić do szkolnego plecaka, włączając w to rzeczy podręczne oraz 2 kosmetyczki. Jedna z nich przeznaczona była na czarne soczewki.
-Z czerwonymi oczyma zbytnio się wyróżniam-wyjaśniła-a gdy ubieram te, wygląda jakbym miała po prostu brązowe.
Mieliśmy z nią też kilka problemów. Po pierwsze nie była zbytnio zachwycona tym, że chcemy wysłać ją do szkoły, jednak w końcu dała się przekonać, a po drugie i ważniejsze - za nic nie można jej było skłonić do rzucenia złych nawyków. Mimo ,że była wampirem paliła jak smok. Nie często można było zobaczyć ją bez długiego cienkiego papierosa, a i nie raz widziałam ją z alkoholem w ręce, pomimo, że powinna żywić się i poić jedynie krwią. W kilku miejscach ciała miała tatuaże. Zwykle skrywała je jednak pod koszulką. Zapamiętałam czarną dzierganą wróżkę na jej łopatce, lecące ptaki na ramieniu, oraz dziwny znaczek na nadgarstku. Wiedziałam jednak, że to nie wszystko.
   Tego dnia mieliśmy po raz ostatni przed urodzinami Adrien albo Chrisa, odwiedzić plażę w La Push. Dla Mikeyla'i były to pierwsze odwiedziny. Wcześniej była już u Sama, Emily, Zuri i Noah, ale nie poznała jeszcze członków sfory, a nie ukrywała ,że bardzo interesowała ją kultura zmiennokształtnych. Gdy zajechaliśmy na plażę, wokół palącego się niebieskimi płomieniami ogniska, siedziały wilkołaki. Aveline szybko pognała do Embry'ego, Dastan i Lily dołączyli do pozostałych, a ja, Mikeyla i Jake poszliśmy za nimi. Mnóstwo par ciemnych oczu zwróciło się w naszą stronę.
-To jest Mikeyla-powiedziałam-a to Quil, Brady, Paul, Colin, Leah, Seth, Jared, Sam i John. Embry'ego i Jacoba oczywiście już znasz.
-Cześć Mikeyla!-zawołali chórem wszyscy. Dziewczyna uśmiechnęła się do nich i usiadła między Jaredem i Leą.
-Więc jesteś wampirem?-zapytał rozbawiony Seth
-Tak się składa.
-Więc gdzie twoje przecudne miodowe oczęta?
-Noszę soczewki-wyjaśniła szybko. Ku ubolewaniu Carlisle'a ,jak na razie odmówiła picia zwierzęcej krwi.
-Masz jakąś rodzinkę?-zapytał Brady
-Wpadłaś mu w oko-mruknął Jared szturchając ją w bok. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, włącznie z Brady'm, a impreza trwała dalej w jeszcze bardziej przyjaznej atmosferze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz