Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

środa, 6 czerwca 2012

82. Szybkie starcie

   Na polanie zostałam tylko ja, Aveline oraz Jane. Jacob oddalił się za moją prośbą chwilę temu. Chciałam ,żeby wziął również naszą córkę, ale mała uparcie chciała zostać ze mną. Chwyciłam ją za rękę i przyciągnęłam bliżej siebie. Jane spojrzała na mnie wściekle.
-Ostrzegam cię-warknęła cicho-trzymaj ją lepiej z dala od mojego brata, bo inaczej wszyscy tego pożałujecie. Zrozumiano?
-Czemu rozmawiasz ze mną Jane?-zapytałam-to nie od mojej woli zależy czy się spotykają, lecz tylko i wyłącznie od niego.
Dziewczyna uśmiechnęła się podle i spojrzała na małą. Aveline pisnęła i rzuciła się na ziemie drżąc z bólu. Krzyknęłam, całą siłą odepchnęłam Volturi do tyłu i przeniosłam dziewczynkę na drugą stronę łąki. Gdy wróciłam na poprzednie miejsce, Jane również wstała i kierowała się w moją stronę. Uśmiechnęła się słodko.
Poczułam potworny ból przenikający od czubka głowy aż po palce stóp. Syknęłam i padłam na trawę.
-Nigdy więcej tak nie rób-szepnęła Jane.
Aveline. Jacob. Dastan. W tym momencie przezwyciężyłam ból i dźwignęłam się na nogi. Rzuciłam się na nią rozrywając jej szatę i rozcinając ramię. Syknęła cicho po czym odpowiedziała tym samym tworząc na mojej szyi dwie krwawe szramy. Mnie zabolało to znacznie bardziej. Dziewczyna przykucnęła i po chwili wystrzeliła w stronę Aveline. Przeklęłam cicho pod nosem i rzuciłam się za nią. Jane przemknęła trawą i uśmiechnęła się słodko w stronę dziewczynki. Mała wygięła się do tyłu i wrzasnęła donośnie.
-NIE W MOJĄ CÓRKĘ SZMATO!-ryknęłam ponownie rozdzierając jej nakrycie i powalając ją na ziemię z głośnym hukiem. Podniosłam się z ziemi i stanęłam na przeciw niej. W tej samej chwili usłyszałyśmy kroki gdzieś w oddali. Jane spojrzała na mnie nienawistnie.
-Trzymaj ją z dala od Aleca-powtórzyła cicho, po czym zarzuciła kaptur na głowę i zniknęła w ścianie drzew.
Kilka minut potem na polanie pojawił się Dastan, zobaczył mnie z krwią cieknącą po zranionym karku, oraz Aveline podnoszącą się z ziemi i otrzepującą sukienkę.
-Coś nie tak?-zapytał wytrzeszczając oczy
-Nic takiego-mruknęłam, po czym szybko pomogłam córce i razem odeszliśmy w stronę domu

5 komentarzy:

  1. Super .Czekam na NEXT !A piosenka super !

    OdpowiedzUsuń
  2. Aha i przepraszam jeżeli cie urażę że mam takie samo tło na blooga co ty .Bardzo przepraszam ale nudziła mi się już troche tamte i wyszukałam na google tapety na bloog i znalazłam twoją to bardzo mi sie spodobała. Naprawdę jeżeli cię uraziłam to bardzo cię przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest już nowy rozdział .Zapraszam do komentowania i polecania

    http://niemozliwestajesiemozliwe.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, kochana :*
    Straasznie spodobała mi się melodia, którą dodałaś na bloga. Cudna <3

    OdpowiedzUsuń