Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

wtorek, 5 czerwca 2012

81. Werdykt

   Wszystko działo się tak nagle. Jacob wskoczył między Feliksa a Lily a zaskoczony wampir cofnął się nieco do tyłu. Słowa padały szybko i zdecydowanie.
-Bądźmy poważni Feliksie!
-Takie są przepisy.
-FELIKSIE!
Wampir brnął w stronę rudej dziewczyny która niezlękniona wpatrywała się w jego szkarłatne ślepia.
-Nie dowiedziała się tego od nas-zawołał Dastan-spotkała wampira już wcześniej, nim się poznaliśmy!
Felix zatrzymał się przed dziewczyną i spojrzał na nią oczekująco.
-Pat i Jean spotkałam 4 lata temu gdy miałam 13 lat-powiedziała-byłam wtedy na obozie w Hiszpanii. Zatrułam się tam jakimiś grzybami i trafiłam do szpitala. Pat była tam pielęgniarką, a Jean pracowała razem z nią. Gdy pierwszego dnia pobytu w ośrodku weszłam do gabinetu zabiegowego zapytać się o następne pobieranie krwi, zobaczyłam jak obie zachłannie wysysają krew z próbówek. Na początku myślałam ,że to jakieś wariatki, ale potem wszystko mi wyjaśniły i zawarłyśmy układ - ja nikomu nie pisnę ani słówka i postaram się o to by coraz więcej osób chciało pozbyć się nadmiaru krwi, a w zamian one mnie nie zabiją. Tak mijał mi czas w hiszpańskim szpitalu. Potem już nigdy ich nie spotkałam. Szukałam podobnych im, rozglądałam się za znajomymi twarzami, ale dopiero tutaj w Forks je ujrzałam. Szczerze mówiąc, na początku gdy poznałam Dastana myślałam ,że jest człowiekiem. Zakochałam się w nim od pierwszej chwili gdy go ujrzałam. Było nam razem świetnie, aż do pewnej chwili gdy jakieś cztery miesiące temu coś zaczęło mi świtać. Zorientowałam się, że Dastan nie może być zwyczajnym śmiertelnikiem.
Zapadła krótka cisza. Demetrii bezszelestnie wysunął się przed szereg i stanął obok swojego przyjaciela.
-To, że wiesz o nas nie od dziś nie zmienia zbytnio twojego położenia-powiedział z uśmiechem-ludzie to paple, nie mamy do nich zaufania.
-Wobec tego, przemieńcie mnie w wampira-zaproponowała Lily
Skutek był natychmiastowy. Wilkołaki cicho warknęły, z szeregów .Cullenów wydobyły się syki, Dastan obnażył zęby. Wampir uśmiechnął się jeszcze szerzej i spojrzał na Carlisle.
-Dobrze-powiedział doktor-ale dajcie nam czas.
-Wasza górna granica wynosi 4 lata i ani dnia więcej-wycedził Demetrii. Dastan i Jacob już otworzyli usta żeby coś powiedzieć, ale Carlisle tylko uciszył ich gestem i skinął głową. Edward musiał wyłapać jakąś myśl od swojego ojca bo szepnął coś do Belli i pozostałych po czym wszyscy Cullenowie powoli zaczęli się oddalać. Dastan oraz Lily i wilki wycofali się za nimi. Demetrii, Felix, oraz Bezimienny wampir odwrócili się i ruszyli w stronę przeciwległej ściany lasu. Alec pożegnał się z nami, szczególnie z Aveline po czym również odszedł.

1 komentarz: