Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

sobota, 9 czerwca 2012

85. Spontaniczność

-Carlisle ,jak myślisz kiedy?-zapytał Jacob
-Volturi dali nam 4 lata. Minęło już 5 miesięcy-odparł Carlisle-Co w prostym rachunku oznacza, że zostały nam tylko około 3 i pół roku. Myślę, że nie ma potrzeby czekać tak długo. W końcu oni znają się, już od prawie roku. Są razem od 6 miesięcy. Renesmee wyszła za mąż gdy miała 4 lata, wobec tego gdyby Lily również poślubiła Dastana w takim samym czasie, sytuacja byłaby dobra.
-Skąd wiesz, że wytrzymają razem jeszcze te prawie 4 lata? I przede wszystkim skąd wiesz ,że będą chcieli wziąć ślub?-zapytałam
Siedzieliśmy w kuchni: ja, Jake, Carlisle, Edward oraz Alice. 
-Sądzę, że to nie jest miłość na pięć minut. Ona jest w nim bezgranicznie zakochana, a on też za nią szaleje-powiedziała melodyjnym głosem Alice.
-Edwardzie?-Carlisle spojrzał na syna powątpiewając
-No cóż...
Oczywiście.
-Edward, nie bądź hipokrytą-jęknął Jacob-sam chciałeś oświadczyć się Bells po 2 latach znajomości! Fakt ,że pobraliście się po 3 to tylko kwestia słynnego "a co ludzie pomyślą".
-Jacob, musimy już lecieć-wypomniałam
-Okej, okej już idę-westchnął Jake-hej mała-skinął w stronę Alice która odparła mu promiennym uśmiechem-do widzenia Carlisle, Edward.
Wyszliśmy z domu Cullenów i wsiedliśmy do samochodu. Aveline była w odwiedzinach u Charliego i Sue, a Dastan i Lily od rana siedzieli sami u nas w domu.
-Jacob, sądzę ,że nie powinniśmy tak nakłaniać dzieci do podejmowania szybko trudnych decyzji. Dastan i Aveline są jeszcze młodzi, może nie powinni już teraz wiedzieć kogo poślubią za prawie 4 lata!
-Wiem, że nie chcesz ich stracić.
Zamilkłam na chwilę. Ugodził prosto w czuły punkt.
-Tak mało czasu mieliśmy by być razem, a już czuję ,że ich tracę.
Jacob spojrzał na mnie, zamyślił się na chwilę, po czym skręcił z piskiem i ruszył w przeciwną stronę. Zgrabnym ruchem wytrącił mi telefon z dłoni.
-Jake! Co ty robisz muszę iść do pracy!
Wybrał numer w komórce i przyłożył ją do ucha.
-Dzień dobry dyrektorku-powiedział. Nie no nie wierzę-Renesmee nie będzie dziś, ani przez najbliższe dwa tygodnie w pracy...tak wiem, że to okres próbny i zostało jej jeszcze tylko kilka miesięcy...słuchaj, znajdziesz kogoś na zastępstwo. Mało mają studentów na tej waszej uczelni?...no ja myślę...tak...tak, odlicz jej to z urlopu zdrowotnego...dzięki, narka.
Odrzucił telefon na bok.
-Jacob, natychmiast zawieź mnie do Seattle! TERAZ!-warknęłam
-Żadnej pracy. Wyjeżdżamy.
-Nie wydurniaj się !
-Mam dość patrzenia jak marniejesz w oczach. Pozostali też to zauważyli. Wyjeżdżamy.
-ŻĄDAM ŻEBYŚ ZATRZYMAŁ SAMOCHÓD!-wrzasnęłam. Uśmiechnął się tylko i przyśpieszył. Zatrzymaliśmy się przed domem. Jake chwycił mnie w pasie, przerzucił przez ramię i zaniósł do domu.
-Jake! PUŚĆ MNIE !
Zaśmiał się głośno wszedł do domu. Lily i Dastan siedzieli na kanapie w salonie. Zdziwili się na nasz widok.
-Co...-zaczął Dastan
-Jedziemy na wakacje. Bella i Edward zamieszkają u was przez dwa tygodnie, potem wrócimy. Nie rozwalić domu, z góry dziękuję.
Zobaczyłam stojące przy wejściu walizki. Zagotowało się we mnie. Jake bez problemu chwycił potężne torby w ręce, nie zapominając o tym, że ciągle trzyma mnie, po czym wrócił do samochodu i odjechał.

1 komentarz:

  1. Super .Uśmiałam się przy słowach : "Mało mają studentów na tej waszej uczelni?...no ja myślę...tak...tak, odlicz jej to z urlopu zdrowotnego...dzięki, narka."
    :) Zajebisty blog ! Pisz dalej !!

    OdpowiedzUsuń