Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

poniedziałek, 4 czerwca 2012

79. Potyczka

   Usłyszałam dwa głosy gdzieś w oddali i krótki dźwięczny śmiech. Wymieniłam z Embrym zdziwione spojrzenia i brnęliśmy dalej. Dobiegające nas dźwięki zdawały się być coraz bliżej. Rozpoznałam ton głosu Aveline, druga osoba natomiast zdawała się mówić znajomo, ale nie mogłam przypomnieć sobie czyj ten głos jest.
-...pokaż, pokaż jeszcze raz!-usłyszałam roześmiany głos swojej córki. Odpowiedział ów dźwięczny, melodyjny śmiech. Przez chwilę nie słyszeliśmy nic, a potem znowu rozległ się chóralny znajomy śmiech. Przyśpieszyliśmy kroku i dalej przedzieraliśmy się przez zielone gąszcze.
-Koocham cię-usłyszałam głosik Eline. Zatrzymałam się nagle i niepostrzeżenie, tak ,że Embry zaskoczony prawie upadł na korzenie.
-Co...-zaczął ale przytknęłam palec do ust i wskazałam na rozpościerającą się poza krzakami polanę. Na ściętym pieńku drzewa siedziała dość muskularna, choć niepozornie zbudowana postać, odziana w ciemną szatę. Obok niej mała dziewczynka skakała po polance śmiejąc się głośno i zbierając kwiatki. Po chwili dziecko zniknęło i zmaterializowało się tuż obok boku Aleca. Przytuliła się do niego pozostawiając mu na kolanach bukiecik, który był zapewne jednym z kilkunastu które już tam spoczywają. Embry zadrżał i zanim zdążyłam go powstrzymać, na łąkę wpadł wielki, szary wilk warcząc głośno i ukazując zęby. Znałam młodego Call'a jako cichego, czułego, eleganckiego, szybkiego, troskliwego, zwinnego, lojalnego i romantycznego chłopaka. Brak ojca sprawił ,że bardzo wcześnie dojrzał, ale jeszcze nigdy nie widziałam go aż tak rozjuszonego. Alec w jednej chwili zerwał się z pnia i zasłonił sobą dziewczynkę. Wbiegłam na polanę, w tym samym momencie gdy z gardła wilka wydobył się przeraźliwe warknięcie. Wampir obnażył zęby i rozpostarł ramiona zasłaniając przed nami dziewczynkę.
-Zostaw ją-powiedziałam wpatrując się w niego wściekle
-Nie.
Jedno słowo. Jedno.
-Słucham?
-Nie.
Zadrgałam w agonii.
-Zasłaniasz przede mną moje własne dziecko?!
Nie odezwał się. Zza jego pleców wysunęła się Aveline. Spojrzeniem zganiła wilka , podbiegła do Aleca i przytuliła się do jego nóg. Embry jeszcze raz warknął. Wampir otulił dziewczynkę swoją peleryną. Trawa za moimi plecami zaszeleściła i na polanie pojawiły się kolejne 6 wilków. Rozpoznałam w nich Quila, Leah, Sama, Paula, Jareda i Setha. Alec cofnął się nieznacznie, ale zaraz u jego boku pojawiły się bezszelestnie cztery postacie. Jane, Demetrii, nieznana mi osoba oraz Felix beznamiętnie spojrzeli na swojego przyjaciela ale nic nie powiedzieli. Rozległy się donośne kroki i na łączce zjawili się wszyscy Cullenowie wraz z Jacobem. Mój mąż omiótł nieprzytomnie pole : zobaczył sforę warczącą na jego córkę wtuloną w ramiona wampira, oraz stojącą koło niego grupkę temu podobnych.
-To nie musi się tak skończyć-powiedziałam głośno
Alec uśmiechnął się blado, wysunął Aveline za siebie i przekazał ją bezimiennemu wampirowi. Dziewczynka spojrzała na niego przerażona. Ponownie przeniósł spojrzenie na mnie.
-Przykro mi.

1 komentarz:

  1. Super .Czy to znaczy że Aveline zostanie odebrana Renesmee? Czekam na NEXT!

    OdpowiedzUsuń