Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

środa, 20 czerwca 2012

97. Megan, Lucy czy Adrienn?

-Może by tak Leo? Wiesz Leonard-powiedziałam. Ciepły wieczór ,na trzy tygodnie przed porodem postanowiliśmy poświęcić na szukanie odpowiedniego imienia dla dziecka. Od ponad trzech godzin pochylaliśmy się nad kuchennym stole w kuchni u dziadka Charliego to kreśląc, to zapisując od nowa kolejne imiona.
-Chyba trochę zbyt staroświeckie. Co powiesz na Josepha?
-Nie podoba mi się. Dobra, mamy już kilka dobrych imion dla chłopców. Czas zmienić tok rozumowania. Cassandra, albo Adrienn?
-Jak już to Adrenne.
-A co powiesz na Anne?-zapytałam
-Hmm...wolałbym coś mniej popularnego-stwierdził Jake- Evanlyn? To by się czytało Iwanlyn.
-Bardzo ładne, ale chyba troszkę za bardzo kojarzyło by się z Aveline. Możemy zastanowić się, czy nie wstawić tego na drugie.
-Dobra.
Wpisałam wyraz na naszą listę i odgarnęłam włosy z czoła, po czym spojrzałam na Jake'a.
-Megan.
-Lucy.
-Eris.
-Okej.
Podczas gdy ponownie skrobałam na kawałku papieru, do domu weszła Sue z siatkami pełnymi zakupów. Jake skoczył pomóc jej nosić ciężary.
-Dziękuję Jakey-uśmiechnęła się-miło ,że wpadliście. Widzieliście gdzieś moje szkraby?
-Seth u Emi i Sama, a Leah biega po lesie. Charlie kazał przekazać "że idzie oglądać mecz do Billy'ego i prosi ,żeby Jacob (znaczy ja) zawiózł cię do nich ,bo przyjdzie też ciocia Edith i przeprasza ,że wyszedł bez powiadomienia".
Sue wywróciła oczyma ale na jej twarzy wciąż widniał uśmiech.
-No dobrze, dziękuję Jakey jeszcze raz. Nie musisz mnie zawozić, trafię tam sama. Widzę, że jesteście zajęci.
-Nie ma problemu, właśnie kończymy-powiedziałam szybko
-No właśnie nie ma problemu-uściślił Jake
-Niech wam będzie-roześmiała się-ale ty pojedź z nami, nie będziesz tu siedzieć taka sama!
Już po 41 sekundach siedzieliśmy w samochodzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz