Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

niedziela, 24 czerwca 2012

105. Benjamin

   Podniosłam się z trawy i przetrzepałam spodnie. Mój brzuch mimo, że na dziś miałam wystawiony termin porodu, był prawie zupełnie płaski. Do tego przez cały czas ani razu nie miałam silnych bólów jak przy porodzie Aveline i bardzo mnie to martwiło.
   Wybrałam się na krótki spacer po lesie. Gdy Zafrina, Benjamin, Tia, Senna i Kachiri przeszły przez granicę kraju, skontaktowały się z Carlisle'm i poinformowały o tym, że już za 2 dni zapukają w nasze drzwi. Ucieszyło mnie to. Zafrinę pamiętam jako miłą, opiekuńczą wampirzycę. Senna i Kachiri zawsze trzymały się raczej z boku, więc nie zwracałam na nie większej uwagi, natomiast Benjamin jakby bał się do mnie zbliżać, wtedy gdy byłam dzieckiem. Podobno jego relacje z Tią pogorszyły się w ostatnim czasie. Senna powiedziała Carlisle'owi ,że ciągle się kłócą. Przez to Benjamin ciągle zsyła deszcze, albo trzęsienia ziemi, co nie za bardzo im się podoba.
   Przeszłam leśną dróżką kilka metrów, po czym usłyszałam gdzieś w oddali cichy szelest. W tym samym momencie na polanę wpadł przystojny, wysoki, opalony chłopak. Odgarnął z czoła ciemne włosy i zmierzył mnie spojrzeniem, zdziwiony.
-Nessie?-zapytał. Jego głos wydał się znajomy.
-BEN?!?
Uśmiechnął się słodko.
-No pewnie ,że ja. Rety Renesmee ,świetnie wyglądasz-spojrzał na mój brzuch-czy ty już...?
-Mam termin na dzisiaj-wyjaśniłam
-Ach...no to co , na razie będzie trójeczka?
-W gruncie rzeczy to czwórka-poprawiłam. Wytrzeszczył oczy.
-Jak to czwórka?
-No..-zaczęłam wyliczać-jest Dastan, Aveline, Mikeyla i maleństwo.
-Coś mi nie pasuję...podobno było ich dwoje.
-Tak Dastan i Eline, ale jakiś czas temu zaadoptowaliśmy jeszcze Mikeyla'e.
-To szlachetne z waszej strony. Ile ona ma lat?
-Piętnaście.
W jego oczach dostrzegłam błysk zrozumienia.
-Czy to nie jest córka Matin'a?
-Owszem. Jej siostra Clementine, jest już prawie pełnoletnia i jakoś sobie poradzi, ale z młodą może być nieco gorzej.
-Niestety.
-Może nie wypada pytać, ale co z tobą i Tią?
Zamilkł na chwilę i zamyślił się.
-Chwilowy kryzys.
Pokiwałam głową.
-Gdzie one są?
-Wyprzedzam je o jakieś 30 godzin.
-Chodźmy już lepiej do domu, Carlisle ucieszy się jak cię zobaczy.

1 komentarz: