Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

niedziela, 17 czerwca 2012

95. Refleksje

-Jakby nie patrzeć, trójka dzieci to jeszcze nie jest aż tak dużo-powiedziała Esme. Zaraz po wizycie na plaży pojechaliśmy do domu Cullenów. Wszyscy bardzo się ucieszyli na wieść o kolejnym potomku - no może wyłączając ojca, ale on już tak ma.
-Też tak uważam-przyznałam
-Szczerze mówiąc dziwię się, że Edward i Bella nie chcieli mieć więcej dzieci-spojrzała na syna oskarżycielsko-przecież to, że Bella już nie może, nie oznacza, że w ogóle nie będziecie ich mieć...
Emmett zrobił się czerwony i wybuchnął gromkim śmiechem. Edward spojrzał na niego z dezaprobatą i wywrócił oczyma.
-Już teraz czuję się jakbym miał co najmniej dwoje dzieci-powiedział, a Emmett przestał się śmiać i szturchnął brata w bok. Esme westchnęła ciężko.
-Czy oni kiedyś dorosną?-mruknęła
-Tak w ogóle to gdzie macie Lily i Dastana?-spytała Bella
-Poszli gdzieś razem-odparł Jacob
-To takie niesamowite, że są razem już od półtora roku-stwierdziła Alice
-Do terminu przemiany zostało tylko 2,5 roku, a trzeba przyznać, że Volturi nie lubią jak zostawia się rzeczy na ostatnią chwilę-zastanowił się Jake
-Wtedy Dastan będzie wampirem w połowie, a ona w całości-odparła Bella
Wszyscy zamilkli. Cała rodzina - wyłączając Bellę - była zdania, że nikt z własnej woli nie powinien być na wieczność skazany na bycie wampirem. Pozornie dawało to wiele możliwości: nadprzyrodzoną siłę, prędkość, urodę i inne dary, ale za potwornie wysoką cenę. Serce przestawało bić, od tej pory trzeba się było żywić krwią niewinnych zwierząt, odbierało to możliwość posiadania własnych dzieci, wnuków, traciło się kontakt z poprzednim życiem, ze znajomymi, z własną rodziną.
-A Aveline?-niezręczną ciszę przerwała Rosalie-gdzie jest?
Jacob prychnął głośno.
-Pewnie poszła włóczyć się gdzieś z tym zawszonym...-dźgnęłam go łokciem w żebra-z Embrym-poprawił się szybko.
Bella spojrzała na niego zdziwiona.
-Co się stało? Myślałam, że jesteście przyjaciółmi-powiedziała
-Okazało się, że zażyłość między Embrym, a Aveline poszła trochę...za daleko.
Po salonie potoczyło się westchnienie zrozumienia. Edward współczująco poklepał go po ramieniu. 

3 komentarze:

  1. Jest Moc ; D Świetny Rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój blog jest niesamowity, jednak mam małą uwagę. Jak sama autorka Zmierzchu pisała nie mogą długo przebywać w jednym miejscu bo ludzie mogą się czegoś domyślić, więc nie sądzisz, że już czas na małą przeprowadzkę?

    OdpowiedzUsuń