Ten blog zaczęłam pisać dokładnie 02.11.2011r.. Było to 4 lata temu. Wtedy byłam wielką fanką Sagi Zmierzch, zresztą jak wiele dziewczyn w moim wieku. Teraz moje zainteresowania (na szczęście) całkowicie zmieniły swój tor. Kolejne posty nie powstają z rąk nastolatki z może trochę zbyt bujną wyobraźnią, tylko z pod palców nieco zmęczonej codziennością dziewczyny, która nie traktuje pisania tej opowieści jako hobby czy konieczność, a jedynie jako oderwanie od rzeczywistości i krótki powrót do przeszłości :)

wtorek, 12 czerwca 2012

89. Skomplikowane

   Wybiegliśmy z domu. Halima pognała prosto do jednego z większych namiotów wioski. Musiał być to jakiś pseudo polowy szpital. W środku mieściło się 6 łóżek i wszystkie były w tym momencie zajęte przez schorowane sudańskie dzieci. Zerknęłam przez dziurę w namiocie na pląsającą po podwórku Zuri.
-Wat is dit?-zapytała Halima kładąc zimny kompres na czole jednego z dzieci
-Tuberkulose!-odparła jedna z pielęgniarek.
Halima odwróciła się do nas ,przymknęła oczy i westchnęła głęboko.
-Suchoty-powiedziała-znowu gruźlica.
Spojrzałam przerażona na cierpiące dzieci.
-Ale to da się wyleczyć.
Kobieta spojrzała na mnie współczująco.
-Te dzieci są zarażone HIV. Mają AIDS. Tutaj nic już się nie da zrobić.
-Na pewno można coś zdziałać!-jęknęłam
Otto pokręcił przecząco głową.
-Gdy gruźlica występuje w zestawieniu z AIDS, należy tylko odizolować chorych i starać się zmniejszyć cierpienie.
-Halima!God neem een van hulle!-zawołała wolontariuszka
-Die Okkupasie met hulle!-odparła kobieta
-Co się dzieje?-spytał Jake
-Kolejne dziecko umarło. To już trzecie dzisiaj-wyjaśnił Otto
-Jacob, pozwól na chwilę-powiedziałam
Wyszliśmy z namiotu i odeszliśmy nieco na bok.
-Nessie, nie-powiedział stanowczo
-Co nie?-zdziwiłam się
-Wiem, że ty masz dobre serce i pragniesz pomagać innym, ale nie możemy pomóc tym dzieciom.
-Jake...
-Renesmee nie. Chcesz być bohaterką - weź psa ze schroniska, wpłać datek na biedne dzieci ,ale nie możemy przygarniać wszystkich sierot. W pewnym momencie trzeba przystopować i ten moment jest właśnie teraz. Jeżeli chcesz pomóc temu dziecko - proszę bardzo. Zabierzmy je do Ameryki oddajmy komuś. Wiem! Sam i Emily chętnie je przygarną.
-Dobre chociaż to.
-Świetnie. Poczekaj chwilę.
Zniknął by po 20 minutach wrócić z szerokim uśmiechem.
-Sam i Emily mogą zaopiekować się dzieckiem, aż samo nie stanie na nogi. Otieno powiedział, że jeżeli chodzi o adopcje również nie ma problemu. Takie dziecko mogą dać od ręki.
Zerknęłam w stronę wioski zniesmaczona. Ot tak oddawać małą dziewczynkę obcym.
-Zgoda.

2 komentarze: